Библиотека художественной литературы

warning: Creating default object from empty value in /home/j/jurijsp0/polonica.ru/public_html/modules/taxonomy/taxonomy.module on line 1418.

Guziakiewicz E. PRZERWANY LOT

Akcja tej mikropowie?ci SF toczy si? na ogromnym statku pasa?erskim, lec?cym z Ganimeda [ksi??yc Jowisza] na Marsa. To daleka przysz?o??. G??wnym bohaterem jest Bob, agent Wywiadu Solarnego, oddelegowany na Czerwon? Planet? w zwi?zku ze ?wietlistymi, reprezentantami cichej i gro?nej cywilizacji, kt?rej ostro?n? ekspansj? odnotowano w obr?bie Uk?adu S?onecznego, a kt?rej istnienie utrzymywano w tajemnicy.

?eromski S. NA PROBOSTWIE W WYSZKOWIE

Podczas srogiego deszczu, kt?ry la?, w istocie, jak z cebra, pomkn?? z pustych ulic Warszawy automobil nale??cy do Oddzia?u Drugiego Inspektoratu Generalnego Armii Ochotniczej, daj?c w swym wn?trzu schronienie przed ulew? prof. Ferdynandowi Ruszczycowi, p. Adamowi Grzymale-Siedleckiemu, p. Modzelewskiemu wraz z jego aparatem kinematograficznym, ni?ej podpisanemu oraz dwu szoferom. Papiery podr??ne wyznacza?y kierunek na teren operacyjny frontu p??nocnego.

?eromski S. "ACH, GDYBYM KIEDY DO?Y? TEJ POCIECHY..."

W?ziuchna sandomierska dro?yna prowadzi?a mi? - B?g j? raczy wiedzie?, dok?d prowadzi?a... Zapada?a niekiedy na dno w?wozu i pe?z?a na jego dnie, blada z przera?enia wobec wielkich bry? gliny, zwieszaj?cych si? nad ni? z gro?b? i szyderstwem - to znowu d?wiga?a si? hardo a? na szczyt wzg?rza, sk?d wida? by?o ca?? r?wnin? nieprzejrzan?, le??c? jak' ogromny ko?acz pszeniczny...

Grabi?ski S. B??DNY POCI?G

(Legenda kolejowa)

Na dworcu w Horsku panowa? gor?czkowy ruch. Czas by? przed?wi?teczny, w perspektywie par? dni wolnych od pracy, pora wymarzona. Peron mrowi? si? od przyjezdnych i wyje?d?aj?cych. Miga?y podniecone twarzyczki kobiet, wi?y si? barwne wst??ki kapeluszy, pstrzy?y szale podr??ne; tu przeciska? si? w?r?d t?umu smuk?y cylinder wytwornego pana, tam zaczernia? sutann? duchowny; ?wdzie pod arkadami sinia?y poprzez ci?b? kolety wojskowych, obok szarza?y robotnicze bluzy.

Grabi?ski S. DZIEDZINA

Od lat przesz?o dwunastu Wrze?mian przesta? pisa? zupe?nie. Wydawszy w r. 1900 czwarty z rz?du tom swych oryginalnych, jak ob??kanie dziwnych utwor?w - zamilk? i bezpowrotnie usun?? si? z widowni ?wiata. Od tego czasu nie ruszy? pi?rem, nie odezwa? si? cho?by b?ahym wierszem. Nie wydro?y?y go z milczenia zach?ty przyjaci??, nie podnieci?y uwabne g?osy krytyk?w, kt?rzy z przyd?ugiej pauzy wysnuwali domys?y o nowym jakim?, szeroko zakrojonym dziele. Lecz oczekiwania zawiod?y i Wrze?mian nie przem?wi? ju? nigdy.

Grabi?ski S. W DOMU SARY

Ju? na ostatnim posiedzeniu w klubie zachowanie si? i postawa Stos?awskiego bardzo mi si? nie podoba?y. Ten zwykle weso?y i otwarty cz?owiek zmieni? si? do niepoznania. W dyskusji nie bra? prawie udzia?u lub te? wyg?asza? zdania bez zwi?zku z poruszonym tematem, budz?c zdumienie obecnych; u kilku z?o?liwych zauwa?y?em nawet ironiczne spojrzenia, zwr?cone w stron? mego niefortunnego druha.

Grabi?ski S. KOCHANKA SZAMOTY

(Kartki ze znalezionego pami?tnika)

Y zbudowa? P. B?g z ?ebra,
kt?re wyj?? z Adama,
bia?og?owe, y przywi?d? y? do Adama.
Y rzek? Adam: To teraz ko?? ko?ci moich
y cia?o z cia?a mego:
t? b?d? zwa? M??yn?, bo z m??a wzi?ta jest.
Przeto? opu?ci cz?owiek
oyca swego i matk?, a przy??czy si? do ?ony swey,
y b?d? dwoye w yednem ciele...

Z Ksi?gi Rodzaju, Roz. 2. w. 22-24

Grabi?ski S. PO?AROWISKO

Rojecki si?gn?? po le??c? na tacy spor? paczk? list?w; otworzy? jeden, przebieg? oczyma par? linii i odrzuci? znudzony.

- Stara bajeczka - ziewn??, przechodz?c do nast?pnego.

- Nieciekawy - mrukn?? po chwili, odk?adaj?c i ten z widocznym zniech?ceniem.

Troch? o?ywi? si? przy czytaniu trzeciego.

"Przyjacielu! - pisa? jaki? anonim. - Precz z przes?dami! Pozostawmy je starym babom i schy?kowym zdechlakom. Od zamiaru raz powzi?tego nie odst?puj. Do?? tych waha?!...

?yczliwy".