Библиотека художественной литературы

warning: Creating default object from empty value in /home/j/jurijsp0/polonica.ru/public_html/modules/taxonomy/taxonomy.module on line 1418.

Krasicki I. Z?O?? UKRYTA I JAWNA

?atwiej nie ?ga? poetom, ministrom nie zwodzi?,

?atwiej g?upiego przeprze?, wod? z ogniem zgodzi?

Ni? zrachowa? filuty: ci?ba, wojsko spore.

Sk?d zacz??? Spo?r?d t?umu na hazard wybior?.

Wojciech, jadem zaprawny, co go wewn?trz mie?ci,

Zdradnie wita, pozdrawia, ca?uje i pie?ci,

W oczy ?ciska, w bok patrzy, a gdy ?udzi wdzi?cznie,

Cieszy si? wewn?trz zdrajca, ?e oszuka? zr?cznie.

Czyni ?le, bo gust w samej upatruje z?o?ci,

Zdradza, byleby zdradzi?, a ten zysk chytro?ci

Krasicki I. ?WIAT ZEPSUTY

Wolno szale? m?odzie?y, wolno starym zwodzi?,

Wolno si? na czas ?eni?, wolno i rozwodzi?.

Godzi si? kra?? ojczyzn? ?atw? i powoln?,

A mnie sarka? na takie bezprawia nie wolno?

Niech si? miota z?o?? na ci? i chytro?? bezczelna -

Ty m?w prawd?, m?w ?mia?o, satyro rzetelna.

Gdzie?e? cnoto? gdzie? prawdo? gdzie?cie si? podzia?y?

Tu?cie niegdy? najmilsze przytulenie mia?y.

Czci?y was dobre nasze ojcy i pradziady,

A synowie, co w bite st?pa? mieli ?lady,

Szydz?c z ?wi?tej pod?ciwych swych przodk?w prostoty,

Krasicki I. DO KR?LA

Im wy?ej, tym widoczniej. Chwale lub naganie

Podpadaj? kr?lowie, najja?niejszy panie!

Satyra prawd? m?wi, wzgl?d?w si? wyrzeka:

Wielbi urz?d, czci kr?la, lecz s?dzi cz?owieka.

Gdy wi?c gani? zdro?no?ci i zdania mniej baczne.

Pozwolisz, mo?ci kr?lu, ?e od ciebie zaczn?.

Jeste? kr?lem, a czemu nie kr?lewskim synem?

To niedobrze; krew pa?ska jest zaszczyt przed gminem.

Kto si? w zamku urodzi?, niech ten w zamku siedzi;

Z tego? powodu nasi szcz??liwi s?siedzi.

Bo natura na rz?dczych pokoleniach zna si?,

Krasicki I. MONACHOMACHIA (6)

Pie?? sz?sta

Ju? to ostatnia pie??, mili ojcowie,

Miejcie cierpliwo??, czekajcie do ko?ca.

Je?li czujecie niesmak w przykrej mowie,

Znalaz? si? krytyk, znajdzie si? obro?ca.

Po c?? si? gniewa?? Wszak astronomowie

Znale?li plamy nawet wpo?r?d s?o?ca.

W szyszaku, w czapce, w turbanie, w kapturze,

Wszyscy?my jednej podlegli naturze.

Postawion puchar na miejscu osobnym;

Odkry? go pra?at, aby by? widziany.

Zadziwi? oczy widokiem ozdobnym,

Szklni si? w nim kruszec srebrno-poz?acany

Krasicki I. MONACHOMACHIA (5)

Pie?? pi?ta

I ?miech niekiedy mo?e by? nauk?,

Kiedy si? z przywar, nie z os?b natrz?sa;

I ?art dowcipn? przyprawiony sztuk?

Zbawienny, kiedy szczypie, a nie k?sa;

I krytyk zda si?, kiedy nie z przynuk?,

Bez ???ci ?aje, przystojnie si? d?sa.

Szanujmy m?drych, przyk?adnych, chwalebnych,

?miejmy si? z g?upich, cho? i przewielebnych.

Wpada Hijacynt, nowa posta? rzeczy!

Miejsce dysputy zasta? placem wojny,

Jeden drugiego rani i kaleczy,

Wzi?? w ?eb do razu nasz rycerz spokojny.

Krasicki I. MONACHOMACHIA (4)

Pie?? czwarta

O ty, kt?rego ?aden nie zrozumia?,

Gdy w twoich pismach b??ka? si? jak w lesie.

O ty, nad kt?rym nieraz si? ?wiat zdumia?

I dot?d s?awi, wielbi, dziwuje si?!

O ty, co? g?owy pozawraca? umia?,

B?d? pozdrowiony, Arystotelesie!

Bo?ku ?b?w twardych i pr??nej mozo?y,

Witaj, ozdobo starodawnej szko?y!

Osie? w lwiej sk?rze nieostro?nych zwodzi?.

Cz?sto niezgrabny p??d, cho? matka ho?a,

Nieraz cedr s?ab? latoro?l urodzi?,

Nieraz si? zakrad? k?kol wpo?r?d zbo?a.

Krasicki I. MONACHOMACHIA (3)

Pie?? trzecia

?e dobrze my?le? o chlebie i wodzie,

Bajali niegdy? m?drcy zapalczywi.

Wierzy? ?wiat bajkom, lecz m?dry po szkodzie,

Teraz si? b??dom poznanym przeciwi.

Ju? wstrzemi??liwo?? nie jest teraz w modzie,

Pij?, jak drudzy, m?drcowie prawdziwi.

Mi?d dobrym my?lom ?ywo?ci udziela,

Wino strapione serce rozwesela.

Da?y to pozna? ojcy przewielebne,

Skoro jak mogli, wyszli z refektarza;

Wst?puj?c w ?lady swych przodk?w chwalebne,

Pe?ni rado?ci, kt?r? trunek zdarza,

Znowu na rad? poszli. Tam potrzebne

Krasicki I. MONACHOMACHIA (2)

Pie?? druga

Ju? wschodz?cego s?o?ca pierwsze zorze

Opowiada?y wrzaskliwe grzegotki

Ju? si? krz?tali bracia po klasztorze,

Ju? ko?o furty st?ka?y dewotki,

Ju? ojciec Rajmund w pierwiastkowej porze

Wychodzi? s?ucha? ?wi?tobliwe plotki,

Gdy my?l?c (kto wie, czy o Panu Bogu)

Zgubi? pantofel i upad? na progu.

Skoczy? na odwr?t, a jako uczony,

Fataln? wr??k? w tej przygodzie znaczy;

Wtem si? ko?cielne odezwa?y dzwony,

J?k smutny nowe nieszcz??cia t?umaczy.

Ledwo odetchn?? mo?e, przestraszony,

Krasicki I. MONACHOMACHIA (1)

Pie?? pierwsza

Nie wszystko z?oto, co si? ?wieci z g?ry,

Ani ten ?mia?y, co si? zwierzchnie sro?y;

Zewn?trzna posta? nie czyni natury,

Serce, nie odzie?, o?miela lub trwo?y.

Dzier?y?a miejsca szyszak?w kaptury -

Nieraz rycerzem bywa? s?uga bo?y.

Wkrada si? zjad?o? i w k?ty spokojne;

Tak? ja ?piewa? przedsi?wzi??em wojn?.

Wojn? domow? ?piewam wi?c i g?osz?,

Wojn? okrutn?, bez broni, bez miecza,

Rycerz?w bosych i nagich po trosze,

Same ich tylko m?stwo ubezpiecza:

Goszczy?ski S. ZAMEK KANIOWSKI (3)

CZ??? TRZECIA

l

Gdzie? jeste?, duchu Nebaby?

Zjaw mi si? znowu; znowu ?piew ci wznosz?.

Za te nikczemne, ?wieckie powaby

Mienia?em, wietrznik, duszne me rozkosze:

I oto z wstr?tem przesytu,

Obojego tu?acz bytu,

Nie wiem, gdzie si? dzi? obr?c?,

Jak mojej pie?ni donuc?!...

Burze serca, burze los?w

Og?uszy?y mi? na chwil?!

Losy piorunowa?y tyle!

Oby?em si? z groz? ich cios?w.

I serce tyle wichrzy?o,

Tak kocha?o, tak mi bi?o,

?e ju? omdla?o - czczo??, mg?? zostawi?o.

W tej czczo?ci, w tym omdleniu