Prus B. FARAON (3-09)

ROZDZIA? DZIEWI?TY
Opu?ciwszy Abydos Ramzes XIII pop?yn??, wci?? w g?r? rzeki, do miasta Tan-ta-ren (Dendera) i Kaneh, kt?re le?a?y prawie naprzeciw siebie: jedno na wschodnim, drugie na zachodnim brzegu Nilu.

W Tan-ta-ren by?y dwa miejsca znakomite: sadzawka, w kt?rej hodowano krokodyle, i ?wi?tynia Hator posiadaj?ca wy?sz? szko??. Tu uczono medycyny, pie?ni pobo?nych, sposob?w odprawiania nabo?e?stw, wreszcie astronomii.

Faraon by? tu i tam. Zirytowa? si?, gdy mu kazano pali? kadzid?a przed ?wi?tymi krokodylami, kt?re uwa?a? za gady ?mierdz?ce i g?upie. A gdy jeden z nich w czasie ofiary, zanadto wysun?wszy si?, chwyci? pana z?bami za szat?, Ramzes tak trzasn?? go w ?eb br?zow? ?y?k?, ?e gad na chwil? zamkn?? oczy i rozstawi? ?apy; potem cofn?? si? i wlaz? w wod? jakby zrozumiawszy, ?e m?ody w?adca nawet ze strony bog?w nie lubi poufa?o?ci.

- A mo?e pope?ni?em ?wi?tokradztwo? - zapyta? arcykap?ana.

Dostojnik spojrza? spod oka, czy kto nie pods?uchuje, i odpar?:

- Gdybym wiedzia?, ?e wasza ?wi?tobliwo?? tak? zrobisz mu ofiar?, poda?bym wam maczug?, a nie kadzielnic?. Ten krokodyl to najniezno?niejsze bydl? w ca?ej ?wi?tyni... Raz porwa? dziecko...

- I zjad??

- Rodzice byli kontenci!... - rzek? kap?an.

- Powiedz mi - spyta? po namy?le faraon - jakim sposobem wy, ludzie m?drzy, mo?ecie sk?ada? ho?dy zwierz?tom, kt?re w dodatku, gdy nie ma widz?w, ok?adacie kijami!...

Arcykap?an jeszcze raz obejrza? si?, a widz?c, ?e w blisko?ci nie ma nikogo, odpowiedzia?:

- Przecie chyba ty, w?adco, nie pos?dzisz wyznawc?w Jedynego Boga o wiar? w ?wi?to?? zwierz?t... To, co si? robi, robi si? dla mot?ochu... Byk Apis, kt?rego niby czcz? kap?ani, jest najpi?kniejszym bykiem w ca?ym Egipcie i utrzymuje nasz? ras? byd?a. Ibisy i bociany oczyszczaj? z padliny nasze pola; dzi?ki kotom - myszy nie niszcz? nam zapas?w zbo?a, a dzi?ki krokodylom mamy dobr? wod? w Nilu, kt?r? bez ich pomocy truliby?my si?...

Tymczasem lekkomy?lne i ciemne posp?lstwo nie rozumie po?ytku z tych zwierz?t i wyt?pi?oby je w ci?gu roku, gdyby?my nie zabezpieczyli ich bytu ceremoniami religijnymi.

Oto sekret naszych ?wi?ty? przeznaczonych dla zwierz?t i naszego nabo?e?stwa do nich. Okadzamy to, co lud powinien szanowa?, bo ma z tego po?ytek.

W ?wi?tyni Hator faraon pr?dko przebieg? dziedzi?ce szko?y medycznej i bez wielkiego zapa?u wys?ucha? wr??b, jakie stawiali mu astrologowie. Gdy za? arcykap?an-astronom pokaza? mu z?ot? tablic?, na kt?rej by?a wyrytowana mapa nieba, pan zapyta?:

- Jak te? cz?sto sprawdzaj? si? wasze przepowiednie, kt?re odczytujecie w gwiazdach?

- Czasem sprawdzaj? si?.

- A gdyby?cie wr??yli ludziom z drzew, kamieni albo biegu wody, to tak?e sprawdza?oby si??

Arcykap?an zak?opota? si?.

- Wasza ?wi?tobliwo?? nie chciej uwa?a? nas za oszust?w. Przepowiadamy ludziom przysz?o??, bo ona ich obchodzi i, co prawda, tyle rozumiej? z astronomii.

- A co wy rozumiecie?

- Znamy - m?wi? kap?an - budow? sklepienia niebieskiego i ruchy gwiazd.

- C?? z tego przyjdzie komu?...

- Niema?e us?ugi oddali?my Egiptowi. My wskazujemy g??wne kierunki, wed?ug kt?rych wznosz? si? budowle i kopi? kana?y. Bez pomocy naszej nauki okr?ty p?ywaj?ce po morzu nie mog?yby oddala? si? od brzeg?w. My wreszcie uk?adamy kalendarz i obrachowujemy przysz?e zjawiska na niebie. Ot, i teraz nied?ugo b?dziemy mieli za?mienie...

Ale Ramzes ju? go nie s?ucha?; odwr?ci? si? i wyszed?.

"Jak mo?na - my?la? faraon - budowa? ?wi?tynie dla tak dziecinnej zabawki i jeszcze rezultaty jej ry? na z?otych tablicach?... ?wi?ci m??owie ju? nie wiedz?, czego si? chwyta? z pr??niactwa!... "

Kr?tko zabawiwszy w Tan-ta-ren w?adca przeprawi? si? na drug? stron? Nilu, do miasta Kaneh.

Tam nie by?o s?awnych ?wi?ty?, okadzanych krokodyl?w i z?otych tablic z gwiazdami. Natomiast kwitn??o garncarstwo i handel. Stamt?d sz?y dwa trakty do port?w Morza Czerwonego: Koseir i Berenice, tudzie? go?ciniec do g?r porfirowych, sk?d przywo?ono pos?gi i wielkie bry?y budulca.

Kaneh roi?o si? te? Fenicjanami, kt?rzy z ogromnym zapa?em przyj?li w?adc? i ofiarowali mu rozmaitych kosztowno?ci za dziesi?? talent?w.

Mimo to faraon ledwie jeden dzie? zabawi? w Kaneh; dano mu bowiem z Teb?w zna?, ?e czcigodna mumia Ramzesa XII ju? znajduje si? w pa?acu Luksor i czeka na pogrzeb.

W owej epoce Teby by?y miastem ogromnym i zajmowa?y oko?o dwunastu kilometr?w kwadratowych powierzchni. Posiada?y one najwi?ksz? w Egipcie ?wi?tyni? Amona tudzie? mn?stwo gmach?w publicznych i prywatnych. G??wne ulice by?y szerokie, proste i wy?o?one kamiennymi p?ytami, brzegi Nilu obulwarowane, domy cztero- i pi?ciopi?trowe.

Poniewa? ka?da ?wi?tynia i pa?ac mia?a ogromn? bram? z pylonami, nazywano wi?c Teby miastem "stubramowym". W?a?ciwie by?y one miastem - z jednej strony bardzo przemys?owym i handlowym, z drugiej -jakby progiem do wieczno?ci. Albowiem na zachodnim brzegu Nilu, w g?rach i mi?dzy g?rami, znajdowa?a si? niezliczona ilo?? grob?w kap?a?skich, magnackich i kr?lewskich.

Wspania?o?? swoj? Teby zawdzi?cza?y dwom faraonom: Amenofisowi III, czyli Memnonowi, kt?ry zasta? "miasto gliniane, a zostawi? kamienne", i Ramzesowi II, kt?ry wyko?czy? i uzupe?ni? gmachy rozpocz?te przez Amenofisa.

Na wschodnim brzegu Nilu, w stronie po?udniowej miasta, by?a ca?a dzielnica ogromnych budowli kr?lewskich: pa?ac?w, willi, ?wi?ty?, na kt?rych gruzach dzi? wznosi si? miasteczko Luksor. W tej dzielnicy zw?oki faraona oczekiwa?y na ostateczne ceremonie.

Gdy przyjecha? Ramzes XIII, ca?e Teby wyleg?y na powitanie go; w domach zostali tylko starcy i kalecy, a w zau?kach z?odzieje... Tu, po raz pierwszy lud wyprz?g? konie z kr?lewskiego wozu i sam go ci?gn??. Tu r?wnie? po raz pierwszy faraon us?ysza? krzyki i z?orzeczenia przeciw kap?anom, co go ucieszy?o, tudzie? wo?ania, aby ka?dy si?dmy dzie? by? ?wi?tem, co zastanowi?o w?adc?. Pragn?? on da? taki podarunek pracuj?cemu Egiptowi, ale nie my?la?, ?e jego zamiary sta?y si? ju? g?o?nymi i nar?d oczekuje ich spe?nienia.

Milowa podr?? ci?gn??a si? par? godzin w?r?d zbitych t?um?w. W?z kr?lewski bardzo cz?sto zatrzymywa? si? mi?dzy ci?b? i nie pr?dzej rusza?, a? gwardii jego ?wi?tobliwo?ci uda?o si? podnie?? tych, kt?rzy le?eli plackiem na ziemi.

Dobiwszy si? wreszcie do pa?acowych ogrod?w, gdzie zaj?? jedn? z mniejszych willi, faraon by? tak zm?czony, ?e tego dnia nie zajmowa? si? interesami pa?stwa. Za? na drugi dzie? spali? kadzid?a przed mumi? ojca, kt?ra sta?a w kr?lewskim gmachu g??wnym, i powiedzia? Herhorowi, ?e mo?na zw?oki przeprowadzi? do grob?w.

Nie odby?o si? to jednak natychmiast.

Z pa?acu przewieziono zmar?ego do ?wi?tyni Ramzesa, gdzie dob? odpoczywa?. Nast?pnie z ogromnym przepychem wyprowadzono mumi? do ?wi?tyni Amona-Ra.

Szczeg??y obrz?du pogrzebowego by?y takie same jak w Memfis, cho? w nier?wnie wi?kszych proporcjach.

Pa?ace kr?lewskie, kt?re na prawym brzegu Nilu le?a?y w stronie po?udniowej miasta, ze ?wi?tyni? Amona-Ra, kt?ra znajdowa?a si? w p??nocnej jego cz??ci, ??czy?a jedyna w swoim rodzaju droga. By?a to aleja d?uga na dwa kilometry, bardzo szeroka, wysadzona nie tylko ogromnymi drzewami, ale jeszcze podw?jnym rz?dem sfinks?w. Jedne z nich mia?y przy lwich cia?ach g?owy ludzkie, inne - g?owy baranie. Pos?g?w tych wzd?u? drogi sta?o kilkaset.

Po obu stronach alei cisn??y si? nieprzebrane t?umy ludu z Teb i okolic; ?rodkiem za? go?ci?ca posuwa? si? orszak pogrzebowy. Wi?c sz?y muzyki rozmaitych pu?k?w, oddzia?y p?aczek, ch?ry ?piewak?w, wszystkie cechy rzemie?lnicze i kupieckie, deputacje kilkudziesi?ciu nomes?w ze swoimi bogami i chor?gwiami, deputacje kilkunastu narod?w utrzymuj?cych stosunki z Egiptem... I znowu muzyka, p?aczki i ch?ry kap?a?skie.

I tym razem mumia kr?lewska jecha?a w z?otej ?odzi, ale nier?wnie kosztowniejszej ni? w Memfisie. W?z, kt?ry j? d?wiga?, zaprz??ony w o?m par bia?ych wo??w, mia? ze dwa pi?tra wysoko?ci i prawie znika? pod stosami wie?c?w, bukiet?w, strusich pi?r i drogocennych tkanin. Otacza?y go g?ste k??by dymu z kadzide?, co robi?o wra?enie, i? Ramzes XII ukazuje si? swojemu narodowi ju? jako b?g w ob?okach.

Z pylon?w wszystkich ?wi?ty? teba?skich odzywa?y si? odg?osy podobne do grzmotu tudzie? pot??ne a rzewne d?wi?ki blach spi?owych.

Pomimo ?e aleja sfinks?w by?a wolna i szeroka, mimo ?e poch?d odbywa? si? pod kierunkiem egipskich jenera??w, a wi?c w najwi?kszym porz?dku, niemniej na przej?cie owych dwu kilometr?w oddzielaj?cych pa?ace od gmach?w Amona orszak zu?y? trzy godziny.

Dopiero gdy mumi? Ramzesa XII wniesiono do ?wi?tyni, z pa?acu, na z?otym wozie ci?gnionym przez par? dzielnych koni, wyjecha? Ramzes XIII. Lud stoj?cy wzd?u? alei, kt?ry w czasie procesji zachowywa? si? spokojnie, na widok ukochanego w?adcy wybuchn?? tak ogromnym okrzykiem, ?e w nim rozp?yn??y si? grzmoty i d?wi?ki ze szczytu ?wi?ty?.

By?a chwila, ?e uniesione zapa?em posp?lstwo chcia?o wybiec na ?rodek alei i otoczy? pana. Ale Ramzes jednym znakiem r?ki powstrzyma? ?yj?c? pow?d? i zapobieg? ?wi?tokradztwu.

W ci?gu kilkunastu minut faraon przejecha? go?ciniec i stan?? przed olbrzymimi pylonami najwspanialszej ?wi?tyni w Egipcie.

Jak Luksor by? ca?? dzielnic? pa?ac?w kr?lewskich w po?udniowej, tak Karnak by? dzielnic? bog?w w p??nocnej stronie miasta. G??wnym za? ogniskiem Karnaku by?a ?wi?tynia Amona-Ra.

Sam ten gmach zajmowa? cztery morgi powierzchni, a otaczaj?ce go ogrody i stawy oko?o czterdziestu morg?w. Przed ?wi?tyni? sta?y dwa pylony, wysokie na dziesi?? pi?tr. Podw?rze, otoczone wspartym na kolumnach kurytarzem, zajmowa?o blisko dwie morgi, za? sala kolumnowa, w kt?rej gromadzi?y si? stany uprzywilejowane, mia?a morg? rozleg?o?ci. Nie by? to ju? gmach, ale okolica.

Owa sala, czyli hipostyl, mia?a przesz?o sto pi??dziesi?t krok?w d?ugo?ci i siedmdziesi?t pi?? szeroko?ci, jej za? sufit opiera? si? na stu trzydziestu czterech kolumnach. Spomi?dzy nich dwana?cie ?rodkowych s?up?w mia?o po pi?tna?cie krok?w obwodu i pi?? do sze?ciu pi?tr wysoko?ci!...

Pos?gi rozmieszczone w ?wi?tyni, obok pylon?w i nad ?wi?tym stawem, mia?y odpowiednie proporcje.

W olbrzymiej bramie czeka? na faraona dostojny Herhor, arcykap?an tej ?wi?tyni. Otoczony ca?ym sztabem kap?an?w, Herhor powita? w?adc? prawie dumnie, a pal?c przed nim kadzid?o, nie patrzy? na niego. Potem przez dziedziniec zaprowadzi? faraona do hipostylu i wyda? rozkaz wpuszczenia deputacji w obr?b ?wi?tyniowego muru.

Na ?rodku hipostylu sta?a ??d? z mumi? zmar?ego w?adcy, a po obu jej stronach, naprzeciw siebie - dwa jednakowo wysokie trony. Na jednym zasiad? Ramzes XIII otoczony przez jenera??w i nomarch?w, na drugim - Herhor otoczony przez kap?an?w. Po czym arcykap?an Mefres poda? Herhorowi infu?? Amenhotepa, a m?ody faraon po raz drugi na g?owie Herhora zobaczy? z?otego w??a, symbol w?adzy kr?lewskiej.

Ramzes poblad? z gniewu i pomy?la?:

"Obym nie potrzebowa? zdj?? ci ureusza razem z twoj? g?ow?!..."

Ale milcza? wiedz?c, ?e w tej najwi?kszej ?wi?tyni egipskiej Herhor jest panem r?wnym bogom i mocarzem bodaj czy nie wy?szym od samego faraona.

Przez ten czas, gdy lud nape?nia? dziedziniec, a za purpurow? zas?on? oddzielaj?c? od ?miertelnych reszt? ?wi?tyni odezwa?y si? arfy i ciche ?piewy, Ramzes przypatrywa? si? sali. Ca?y las pot??nych kolumn, od g?ry do do?u okrytych malowid?ami, tajemnicze o?wietlenie, sufit zawieszony gdzie? pod niebem, przyt?aczaj?ce wywar?o na nim wra?enie.

"Co to znaczy - my?la? - wygra? bitw? nad Sodowymi Jeziorami?... Zbudowa? taki gmach to jest dzie?o!... A przecie? oni go wznie?li..."

W tej chwili odczu? pot?g? kap?a?skiego stanu. Czyli? on, jego wojsko, a nawet ca?y lud potrafi?by obali? t? ?wi?tyni??... A je?eli trudno poradzi? sobie z gmachem, czy b?dzie ?atwiej upora? si? z jego budowniczymi?...

Z przykrych medytacji wyrwa? go g?os arcykap?ana Mefresa:

- Wasza ?wi?tobliwo?? - m?wi? starzec - ty, najdostojniejszy powierniku bog?w (tu uk?oni? si? Herhorowi), wy nomarchowie, pisarze, rycerze i ludu pospolity! Najdostojniejszy arcykap?an tej ?wi?tyni, Herhor, wezwa? nas, aby?my starym obyczajem os?dzili ziemskie post?pki zmar?ego faraona i odm?wili mu lub przyznali - prawo pogrzebu...

Gniew uderzy? do g?owy faraonowi. Nie do??, ?e jego lekcewa?? w tym miejscu, ale jeszcze ?mi? rozprawia? o czynach ojca, decydowa? o pogrzebie!...

Ale uspokoi? si?. By?a to tylko formalno??, tak wreszcie stara jak egipskie dynastie. Nie chodzi?o w niej naprawd? o s?d, ale o pochwa?? dla zmar?ego.

Na znak dany przez Herhora arcykap?ani zasiedli na taboretach. Ale nomarchowie ani jenera?owie otaczaj?cy tron Ramzesa nie usiedli: dla nich bowiem nie by?o krzese?.

Faraon zapami?ta? i t? zniewag?; ale ju? tak panowa? nad sob?, ?e nie mo?na by?o pozna?, czy dostrzeg? lekcewa?enie swoich bliskich.

Tymczasem ?wi?ty Mefres zastanawia? si? nad ?yciem zmar?ego pana.

- Ramzes XII - m?wi? - nie pope?ni? ?adnego z czterdziestu dw?ch grzech?w, wi?c s?d bog?w wyda dla niego wyrok ?askawy. A ?e nadto mumia kr?lewska, dzi?ki wyj?tkowej troskliwo?ci kap?an?w, jest zaopatrzona we wszystkie amulety, modlitwy, przepisy i zakl?cia, zatem nie ulega kwestii, ?e zmar?y faraon jest ju? w mieszkaniu bog?w, zasiada obok Ozirisa i jest sam Ozirisem.

Boska natura Ramzesa XII objawia?a si? ju? w ziemskim ?yciu. Panowa? przesz?o trzydzie?ci lat, da? narodowi g??boki spok?j i wybudowa? lub doko?czy? wielu ?wi?ty?. Pr?cz tego sam by? arcykap?anem i najpobo?niejszych kap?an?w prze?ciga? pobo?no?ci?. W jego panowaniu pierwsze miejsce zajmowa?a cze?? bog?w i pod?wigni?cie ?wi?tego stanu kap?a?skiego. Za co te? kocha?y go moce niebieskie, a jeden z teba?skich bo?k?w, Chonsu, na pro?b? faraona raczy? uda? si? do kraju Buchten i tam wyp?dzi? z?ego ducha z c?rki kr?lewskiej.

Mefres odpocz?? i znowu m?wi? dalej:

- Gdy dowiod?em wam, dostojnicy, ?e Ramzes XII by? bogiem, zapytacie, w jakim celu ta wy?sza istota zst?pi?a na ziemi? egipsk? i kilkadziesi?t lat sp?dzi?a na niej?

Oto w tym celu, a?eby poprawi? ?wiat, kt?ry jest bardzo zepsuty skutkiem upadku wiary.

Kto bowiem dzi? zajmuje si? pobo?no?ci?, kto my?li o spe?nianiu woli bog?w?

Na dalekiej p??nocy widzimy du?y nar?d asyryjski, kt?ry wierzy tylko w si?? miecza, a zamiast m?dro?ci? i nabo?e?stwem zajmuje si? podbijaniem lud?w. Bli?ej nas siedz? Fenicjanie, dla kt?rych bogiem jest z?oto, a nabo?e?stwem oszukiwanie i lichwa. Inne wreszcie ludy, jak Chetowie na wschodzie, Libijczycy na zachodzie, Etiopowie na po?udniu i Grecy na Morzu ?r?dziemnym, s? to barbarzy?cy i rabusie. Zamiast pracowa? kradn?, a zamiast ?wiczy? si? w m?dro?ci pij?, graj? w ko?ci albo wysypiaj? si? jak strudzone bydl?ta.

Na ?wiecie jest jeden tylko nar?d prawdziwie pobo?ny i m?dry - egipski; lecz zobaczcie, co si? i tutaj dzieje?

Skutkiem nap?ywu cudzoziemc?w, pozbawionych wiary, religia u nas upad?a. Szlachta i dostojnicy przy kubkach wina drwi? z bog?w i wiecznego ?ycia, a lud obrzuca b?otem ?wi?te pos?gi i nie sk?ada ofiar ?wi?tyniom.

Miejsce pobo?no?ci zaj?? zbytek, m?dro?ci - rozpusta. Ka?dy chce nosi? ogromne peruki, namaszcza? si? osobliwymi woniami, posiada? tkane z?otem koszule i fartuszki, stroi? si? w ?a?cuchy i bransolety wysadzane drogimi kamieniami. Placek pszenny ju? mu nie wystarcza: on chce ciastka z mlekiem i miodem; piwem myje nogi, za? pragnienie gasi zagranicznymi winami.

Skutkiem tego ca?a szlachta jest zad?u?ona, lud bity i przeci??ony prac?, tu i owdzie wybuchaj? bunty. Co m?wi?: tu i owdzie?... Od pewnego czasu, jak d?ugi i szeroki Egipt, dzi?ki tajemniczym burzycielom, s?yszymy okrzyk. "Dajcie nam co sze?? dni odpoczynek... Nie bijcie nas bez s?du!... Darujcie nam po zagonie ziemi na w?asno??!... "

Jest to zapowied? ruiny naszego pa?stwa, przeciw kt?rej trzeba znale?? ratunek. Ratunek za? jest tylko w religii, kt?ra uczy nas, ?e lud powinien pracowa?, m??owie ?wi?ci, jako znaj?cy wol? bog?w, powinni mu wskazywa? prac?, a faraon i jego dostojnicy winni czuwa?, a?eby praca by?a rzetelnie spe?niana.

Tego nas uczy religia: wed?ug tych zasad rz?dzi? pa?stwem r?wny bogom Oziris-Ramzes XII. My za?, arcykap?ani, uznaj?c jego pobo?no??, ten napis wyryjemy mu na grobie i w ?wi?tyniach:

"Horus w??, Apis silny, kt?ry po??czy? korony kr?lestwa, krogulec z?oty rz?dz?cy szabl?, zwyci?zca dziewi?ciu narod?w, kr?l Wy?szego i Ni?szego Egiptu, w?adca dwu ?wiat?w, syn s?o?ca Amen-mer-Ramessu, ukochany przez Amon-Ra, pan i w?adca Tebaidy, syn Amon-Ra, przybrany za syna przez Horusa, a sp?odzony przez Hormacha, kr?l Egiptu, w?adca Fenicji, panuj?cy nad dziewi?cioma narodami." *

Gdy wniosek ten zebrani zatwierdzili okrzykiem, wybieg?y spoza zas?ony tancerki i wykona?y przed sarkofagiem ?wi?ty taniec, a kap?ani zapalili kadzid?a. Po czym zdj?to mumi? z ?odzi i wniesiono do sanktuarium Amona, dok?d Ramzes XIII ju? nie mia? prawa wchodzi?.

Niebawem nabo?e?stwo sko?czy?o si? i zebrani opu?cili ?wi?tyni?.

Wracaj?c do pa?acu Luksor, m?ody faraon by? tak pogr??ony w my?lach, ?e prawie nie dostrzega? niezmiernego t?umu i nie s?ysza? jego okrzyk?w.

"Nie mog? oszukiwa? w?asnego serca - m?wi? do siebie Ramzes. - Arcykap?ani lekcewa?? mnie, co nie spotka?o dotychczas ?adnego faraona; ba! nawet wskazuj? mi, w jaki spos?b mog? odzyska? ich ?ask?. Oni chc? rz?dzi? pa?stwem, a ja mam pilnowa?, a?eby wykonywano ich rozkazy...

Ot?? b?dzie inaczej: ja rozkazuj?, a wy musicie spe?nia?... I albo zgin?, albo na waszych karkach opr? moj? kr?lewsk? nog?... "

Przez dwa dni czcigodna mumia Ramzesa XII przebywa?a w ?wi?tyni Amona-Ra, w miejscu tak boskim, ?e z wyj?tkiem Herhora i Mefresa, nawet arcykap?ani wchodzi? tam nie mogli. Przed zmar?ym ?wieci?a si? jedna tylko lampa, kt?rej p?omie? podniecany cudownym sposobem nigdy nie gasn??. Nad zmar?ym unosi? si? symbol duszy, krogulec z ludzk? g?ow?. Czy to by?a machina, czy naprawd? ?ywa istota, nikt nie wiedzia?. To pewne, ?e kap?ani, kt?rzy mieli odwag? spojrze? ukradkiem na zas?on?, widzieli, ?e istota owa wisia?a w powietrzu bez podparcia, poruszaj?c przy tym ustami i oczyma.

Nast?pi? dalszy ci?g pogrzebu i ??d? z?ota powioz?a zmar?ego ju? na drug? stron? Nilu. Pierwej jednak, otoczona ogromnym orszakiem: kap?an?w, p?aczek, wojska i ludu, w?r?d kadzide?, muzyki, p?aczu i ?piewu przejecha?a g??wn? ulic? Teb?w.

By?a to chyba najpi?kniejsza ulica w egipskim pa?stwie: szeroka, g?adka, wysadzona drzewami. Cztero-, a nawet pi?ciopi?trowe domy jej od g?ry do do?u by?y wy?o?one mozaik? lub pokryte kolorowymi p?askorze?bami. Co wygl?da?o tak, jakby na owych budowlach zawieszono olbrzymie, barwne dywany lub zas?oni?to je kolosalnymi obrazami, kt?re przedstawia?y prac? kupc?w, rzemie?lnik?w, ?eglarzy tudzie? dalekie kraje i ludy.

S?owem, by?a to nie ulica, a raczej niezmierna galeria obraz?w, barbarzy?skich pod wzgl?dem rysunku, jaskrawych pod wzgl?dem kolor?w.

Orszak pogrzebowy posuwa? si? oko?o dwu kilometr?w z p??nocy na po?udnie. Mniej wi?cej we ?rodku miasta zatrzyma? si?, a potem skr?ci? na zach?d ku Nilowi.

W tym miejscu w?r?d rzeki znajdowa?a si? du?a wyspa, do kt?rej prowadzi? most zbudowany na cz??nach. A?eby unikn?? wypadku, jenera?owie komenderuj?cy procesj? jeszcze raz uszykowali orszak, ustawili po czterech ludzi w szeregu i nakazali im posuwa? si? bardzo wolno, unikaj?c rytmicznych st?pa?. W tym celu muzyki id?ce na czele gromady intonowa?y pie?ni, ka?d? w innym takcie.

Po paru godzinach procesja przesz?a pierwszy most, potem wysp?, potem drugi most i - znalaz?a si? na lewym, zachodnim brzegu Nilu.

Je?eli wschodni? po?ow? Teb?w mo?na nazwa? miastem bog?w i kr?l?w, to zachodnia by?a dzielnic? pami?tkowych ?wi?ty? i grob?w.

Orszak posuwa? si? od Nilu w stron? g?r, drog? ?rodkow?. Na po?udnie od tej drogi sta?a na wzg?rzu ?wi?tynia upami?tniaj?ca zwyci?stwo Ramzesa III, kt?rej ?ciany by?y pokryte wizerunkami lud?w podbitych: Chet?w, Amorejczyk?w, Filistyn?w, Etiop?w, Arab?w, Libijczyk?w. Troch? poni?ej wznosi?y si? dwa kolosalne pos?gi Amenhotepa II, kt?rych wysoko??, mimo siedz?cej postawy, odpowiada pi?ciu pi?trom. Jedna z tych statui odznacza?a si? cudown? w?asno?ci?: gdy pad?y promienie wschodz?cego s?o?ca, pos?g wydawa? d?wi?ki niby arfa, kt?rej struny zrywaj?.

Jeszcze bli?ej drogi, wci?? na lewo od niej, sta?o Ramesemu, niezbyt wielka, ale pi?kna ?wi?tynia Ramzesa II. Jej przysionku pilnowa?y cztery pos?gi stoj?ce z kr?lewskimi insygniami w r?kach. Na dziedzi?cu za? wznosi? si? r?wnie? pos?g Ramzesa II, wysoki na cztery pi?tra.

Droga sz?a wci?? ?agodnie pod g?r? i coraz wyra?niej wida? by?o bardzo spadziste wzg?rza podziurawione jak g?bka: by?y to groby egipskich dostojnik?w. Przy wej?ciu do nich, mi?dzy stromymi ska?ami, le?a?a bardzo oryginalna ?wi?tynia kr?lowej Hatasu. Budynek ten mia? czterysta pi??dziesi?t krok?w d?ugo?ci. Z dziedzi?ca otoczonego murem wchodzi?o si? po schodach na dziedziniec otoczony kolumnami, pod kt?rym by?a ?wi?tynia podziemna. Z dziedzi?ca za? kolumnowego wchodzi?o si? znowu po schodach do ?wi?tyni ju? wykutej w skale, pod kt?r? by?y znowu podziemia.

Tym sposobem ?wi?tynia mia?a dwie kondygnacje: ni?sz? i wy?sz?, z kt?rych jeszcze ka?da dzieli?a si? na g?rn? i doln?. Schody by?y ogromne, opatrzone zamiast por?czy dwoma rz?dami sfinks?w; wej?cia na ka?de schody pilnowa?y po dwa siedz?ce pos?gi.

Od ?wi?tyni Hatasu zaczyna? si? ponury w?w?z, kt?ry od grob?w dygnitarzy prowadzi? do grob?w kr?lewskich. Za? mi?dzy dwoma tymi dzielnicami znajdowa? si? wykuty w skale gr?b arcykap?ana Retemenofa: komnaty i korytarze tworz?ce go zajmowa?y oko?o dwu morg?w podziemnej powierzchni.

Droga w w?wozie staje si? tak strom?, ?e wo?om ci?gn?cym musz? pomaga? ludzie i popycha? ??d? ?a?obn?. Orszak posuwa si? jakby po gzymsie wykutym z boku ska?y, wreszcie zatrzymuje si? na obszernym placu o kilkana?cie pi?tr nad dnem w?wozu.

Tu znajduj? si? drzwi prowadz?ce do podziemnego grobu, kt?ry budowa? sobie faraon przez trzydzie?ci lat panowania. Gr?b ten to ca?y pa?ac z komnatami dla pana, rodziny i s?u?by, z jadalni?, sypialni? i ?azienk?, z kaplicami po?wi?conymi r??nym bogom, a nareszcie - ze studni?, na dnie kt?rej znajduje si? ma?y pokoik, gdzie na wieki spocznie mumia faraona.

Przy blasku jaskrawych pochodni wida? ?ciany wszystkich komnat pokryte modlitwami i obrazami, kt?re odtwarzaj? wszystkie zaj?cia i rozrywki zmar?ego: polowania, budow? ?wi?ty? i kana??w, triumfalne przejazdy, uroczysto?ci odprawiane na cze?? bog?w, walki wojsk z nieprzyjaci??mi, prac? ludu.

Nie do?? na tym: pokoje bowiem nie tylko s? zastawione sprz?tami, naczyniami, wozami i broni?, kwiatami, mi?sem, ciastem i winem, ale jeszcze znajduje si? w nich mn?stwo pos?g?w. S? to liczne wizerunki Ramzesa XII, jego kap?an?w, ministr?w, kobiet, ?o?nierzy i niewolnik?w. Pan bowiem na tamtym ?wiecie nie mo?e obej?? si? bez kosztownych sprz?t?w, wykwintnego jad?a i wiernej s?u?by.

Gdy w?z ?a?obny zatrzyma? si? u wej?cia do grobu, kap?ani wyj?li mumi? kr?lewsk? z sarkofagu i postawili j? na ziemi opart? plecami o ska??. W?wczas Ramzes XIII spali? przed zw?okami ojca kadzid?o, a kr?lowa Nikotris obj?wszy mumi? za szyj? pocz??a m?wi? z p?aczem:

- "Jam jest siostra twoja, ?ona twoja Nikotris, nie opuszczaj mnie, o wielki! Czy istotnie pragniesz, m?j dobry ojcze, abym si? oddali?a? A je?eli ja odejd?, zostaniesz sam, i czy ktokolwiek b?dzie z tob??..." **

W tej chwili arcykap?an Herhor spali? kadzid?o przed mumi?, a Mefres rozla? wino i rzek?:

- "Twemu sobowt?rowi ofiarujemy to, Ozirisie-Mer-amen-Ramzesie, w?adco G?rnego i Dolnego Egiptu, kt?rego g?os jest sprawiedliwy przed wielkim bogiem..."

Po czym odezwa?y si? p?aczki i ch?ry kap?an?w:

Ch?r I. "Skar?cie si?, skar?cie, p?aczcie, p?aczcie bez ustanku, p?aczcie tak g?o?no, jak tylko mo?ecie.

P?aczki. O dostojny podr??niku, kt?ry? kierujesz swe kroki do ziemi wieczno?ci, jak?e pr?dko wydzieraj? nam ciebie!...

Ch?r II. Jak?e pi?knym jest, co mu si? dzieje! Poniewa? on bardzo kocha? Chonsu z Teb, wi?c b?g pozwoli? mu osi?gn?? Zach?d, w ?wiecie pokole? s?ug jego.

P?aczki. O ty, kt?rego otacza?o tylu s?ug, b?dziesz teraz w ziemi, kt?ra nakazuje samotno??... Ty, kt?ry mia?e? cienkie szaty i lubi?e? czyst? bielizn?, le?ysz teraz we wczorajszej odzie?y!...

Ch?r I. W pokoju, w pokoju na Zach?d, o panie nasz, id? w pokoju... Ujrzymy ci? znowu, gdy dzie? wieczno?ci nadejdzie, albowiem idziesz do kraju, kt?ry ??czy z sob? wszystkich ludzi." ***

Zacz??y si? ostateczne ceremonie.

Przyprowadzono wo?u i antylop?, kt?re powinien by? zabi? Ramzes XIII, ale zabi? jego zast?pca wobec bog?w, arcykap?an Sem. Ni?si kap?ani szybko oprawili zwierz?ta, po czym Herhor i Mefres, wzi?wszy ud?ce ich, kolejno przyk?adali je do ust mumii. Ale mumia je?? nie chcia?a, by?a bowiem jeszcze nie o?ywiona, a usta jej zamkni?te.

Aby usun?? t? przeszkod?, Mefres obmy? j? ?wi?t? wod? i okadzi? wonno?ciami i a?unem m?wi?c:

- "Oto stoi m?j ojciec, oto stoi Oziris-Mer-amen-Ramzes. Ja jestem twoim synem, jestem Horusem, przychodz? do ciebie, aby ci? oczy?ci? i zrobi? ?ywym... Sk?adam na powr?t twoje ko?ci, spajam, co by?o przeci?te, gdy? jestem Horus, m?ciciel ojca mojego... Zasiadasz na tronie Re i dajesz rozkazy bogom. Gdy? ty jeste? Re, kt?ry z Nut pochodzi, kt?re rodzi Re ka?dego poranku, kt?ry rodzi Mer-amen-Ramzesa codziennie tak jak Re." ****

M?wi?c tak arcykap?an dotyka? amuletami ust, piersi, r?k i n?g mumii.

Teraz znowu odezwa?y si? ch?ry.

Ch?r I. "Oziris-Mer-amen-Ramzes b?dzie odt?d jada? i pija? wszystko, co jedz? i pij? bogowie. Zasiada na ich miejscu, jest zdr?w i silny jak oni...

Ch?r II. Ma w?adz? we wszystkich cz?onkach swoich; nienawistnym mu jest, gdy b?d?c g?odnym, je?? nie mo?e, i gdy jest spragnionym, a pi? nie mo?e.

Ch?r I. O bogowie, u?yczcie Ozirisowi-Mer-amen-Ramzesowi tysi?ce tysi?cy kru? wina, tysi?ce szat, chleb?w i wo??w...

Ch?r II. O wy, ?yj?cy na ziemi, kt?rzy t?dy przechodzi? b?dziecie, je?eli wam ?ycie mi?e, a ?mier? obrzyd?a, je?eli pragniecie, a?eby dostoje?stwa wasze przesz?y na wasze potomstwo, odmawiajcie t? modlitw?, za pochowanym tu nieboszczykiem...

Mefres. O wy wielcy, wy prorocy, wy ksi???ta, pisarze i faraonowie, wy inni ludzie, kt?rzy za milion lat po mnie przyjdziecie, gdyby kto z was na miejscu mego nazwiska po?o?y? swoje, B?g go skarze zniszczeniem jego osoby na tej ziemi..." *****

Po tym zakl?ciu kap?ani zapalili pochodnie, wzi?li mumi? kr?lewsk? i znowu w?o?yli j? do skrzyni, a ze skrzyni? do kamiennego sarkofagu, kt?ry w og?lnych zarysach mia? ludzk? form?. Nast?pnie pomimo krzyku, rozpaczy i oporu p?aczek zanie?li ogromny ten ci??ar do grobu.

Min?wszy przy ?wietle pochodni kilka korytarzy i komnat zatrzymali si? w jednej, gdzie by?a studnia. W otw?r ten spu?cili sarkofag i sami weszli za nim do podziemi?w dolnych. Tam ustawili sarkofag w ciasnym pokoiku i szybko zamurowali otw?r tak, ?e najwprawniejsze oko nie odkry?oby wej?cia do grobu. Nast?pnie wr?cili na g?r? i z r?wn? staranno?ci? zamurowali wej?cie do studni.

Wszystko to wykonali sami kap?ani, bez ?wiadk?w, a wykonali tak dok?adnie, ?e mumia Ramzesa XII po dzi? dzie? spoczywa w swym tajemniczym mieszkaniu, zar?wno bezpieczna od z?odziej?w, jak i od nowo?ytnej ciekawo?ci. W ci?gu dwudziestu dziewi?ciu wiek?w wiele mogi? kr?lewskich zgwa?cono, a ta zosta?a nie tkni?t?.

Przez ten czas, gdy jedna grupa kap?an?w ukrywa?a zw?oki pobo?nego faraona, inna grupa o?wietliwszy podziemne komnaty zaprosi?a ?yj?cych na uczt?.

Weszli do sali jadalnej: Ramzes XIII, kr?lowa Nikotris, arcykap?ani Herhor, Mefres i Sem tudzie? kilkunastu cywilnych i wojskowych dostojnik?w. Na ?rodku komnaty sta?y sto?y zape?nione potrawami, winem i kwiatami, pod ?cian? siedzia? wykuty z porfiru pos?g zmar?ego pana. Zdawa? si? on patrze? na obecnych i z melancholijnym u?miechem zaprasza? ich, aby jedli.

Uczta zacz??a si? ?wi?tym ta?cem, kt?remu towarzyszy? ?piew jednej z najwy?szych kap?anek:

- "U?ywajcie dni szcz??cia, bo ?ycie trwa tylko jedn? chwil?... U?ywajcie szcz??cia, bo gdy wejdziecie do grobu, spoczniecie tam na wieki, na ca?? d?ugo?? ka?dego dnia!... " ******

Po kap?ance wyst?pi? prorok i przy akompaniamencie arf m?wi? ?piewaj?cym g?osem:

- "?wiat jest ci?g?? zmian? i ci?g?ym odnawianiem. M?dry to uk?ad losu, godne podziwu postanowienie Ozirisa, ?e w miar? jak cia?o z ubieg?ych czas?w ulega zniszczeniu i ginie, zostaj? po nim inne cia?a...

Faraonowie, ci bogowie, kt?rzy byli przed nami, spoczywaj? w swych piramidach; mumie i sobowt?ry ich zosta?y. Cho? pa?ace, kt?re zbudowali, nie znajduj? si? ju? na dawnych miejscach, nie ma ich wcale...

Nie rozpaczaj wi?c, ale oddaj si? swoim ??dzom i szcz??ciu, i nie zu?ywaj twego serca, a? przyjdzie dla ciebie dzie?, kiedy b?aga? b?dziesz, a Oziris, b?g, kt?rego serce ju? nie bije, nie zechce wys?ucha? pr??b i b?aga?...

?ale ca?ego ?wiata nie wr?c? szcz??cia cz?owiekowi, kt?ry le?y w mogile; u?ywaj wi?c dni szcz??cia i nie b?d? leniwym w rado?ci. Zaprawd?, nie ma cz?owieka, kt?ry by m?g? zabra? z sob? dobro swoje na tamten ?wiat - zaprawd?, nie ma cz?owieka, kt?ry by tam poszed? i wr?ci?!..." *******

Uczta sko?czy?a si? i dostojne zebranie, jeszcze raz okadziwszy pos?g zmar?ego, zabra?o si? z powrotem do Teb?w. W ?wi?tyni grobowej zostali tylko kap?ani, aby regularnie sk?ada? panu ofiary, tudzie? stra? pilnuj?ca grobu przeciw ?wi?tokradzkim pokuszeniom z?odziej?w.

Odt?d Ramzes XII zosta? sam w swej tajemnej komnacie. Przez ma?e a ukryte w skale okienko ledwie wdziera? si? mrok. Zamiast pi?r strusich nad panem szele?ci?y skrzyd?a ogromnych nietoperzy; zamiast muzyki rozlega?y si? w nocnej porze j?kliwe wycia hien i kiedy niekiedy pot??ny g?os lwa, kt?ry ze swej pustyni pozdrawia? faraona w grobie.

--------------------------------------------------------------------------------

* Nagrobek autentyczny.
** Autentyczne.
*** Autentyczne.
**** Autentyczne.
***** Autentyczne.
****** Autentyczne.
******* Autentyczne.