Twardowski J. WIERSZE

Aby si? sta?o

Gwiazdy by ciemniej by?o
smutek by stale drepta?
oczy po prostu by kocha?
cho? z zamkni?tymi oczami

wiara by czasem nie wierzy?
rozpacz by wi?cej wiedzie?
i jeszcze b?l by nie my?le?
tylko z innymi przetrwa?

koniec by nigdy nie ko?czy?
czas by utraci? bliskich
?zy by chodzi?y parami
?mier? aby wszystko si? sta?o
pomi?dzy ?wiatem a nami

Aniele Bo?y

Aniele Bo?y Str??u m?j
Ty w?a?nie nie st?j przy mnie
jak malowana lala
ale ruszaj w te p?dy
niczym zaj?c po zachodzie s?o?ca

skoro wygania nas
dziesi?? po dziesi?tej
ostatni autobus
jamnik skacz?cy na smycz
smutek jak akwarium z jedn? z?ot? rybk?
ha?as
cisza
trumna jak pa?acyk

?adne rzeczy gdyby?my stan?li
jak dwa ?wistaki
i zapomnieli
?e trzeba st?d odej??

Anio?

s? takie chwile kiedy si? odchodzi
od Anio??w Str???w nawet Cherubin?w
od tych co wysoko
od tych co w pobli?u – do Jezusa cz?owieka
niziutko na ziemi

Anio? nie zrozumie nie wisia? na krzy?u
i mi?o?? zna ?atw?
skoro nie ma cia?a

Anio? powa?ny i niepowa?ne pytania

Czy zosta?e? anio?em dopiero po d?u?szym namy?le
czy zamiast palca serdecznego masz tylko wskazuj?cy
czy spowiadasz tylko z grzech?w ci??kich bo lekkie
trudno ud?wign??
czy klaszczesz w d?onie patrz?c na konanie
jak na sytuacj? przedbramkow?
czy nigdy nie p?aczesz, ?eby si? nigdy nie u?miecha?
czy umiesz uwa?nie bez powodu s?ucha?
czy nie przytulasz si? ?eby odej??
czy nie t?sknisz za cia?em
za ludzkim u?miechem
za d?o?mi z?o?onymi w kominek
za zi?b? co we wrze?niu opuszcza ogrody
za ?rebakiem zamykaj?cym powieki
za chrz?szczem o nogach ???toczerwonych
za ka?d? sekund? zawsze ostatni?
za tym co nietrwa?e i dlatego cenne

Boj? si? Twojej mi?o?ci

Nie boj? si? d?tej orkiestry przy ko?cu ?wiata
biblijnego tupania
boj? si? Twojej mi?o?ci
?e kochasz zupe?nie inaczej
tak bliski i inny
jak mr?wka przed nied?wiedziem
krzy?e ustawiasz jak ?o?nierzy na wysokich
nie patrzysz moimi oczyma
mo?e widzisz jak pszczo?a
dla kt?rej bia?e lilie s? zielononiebieskie
pytaj?cego omijasz jak je?a na spacerze
g?osisz ?e czysto?? jest oddaniem siebie
ludzi do ludzi zbli?asz
i stale uczysz odchodzi?
m?wisz zbyt cz?sto do ?ywych
umarli to wyt?umacz?

boj? si? Twojej mi?o?ci
tej najprawdziwszej i innej

Bo?e spraw ?ebym nie zas?ania? sob? Ciebie

Bo?e spraw ?ebym nie zas?ania? sob? Ciebie
nie zawraca? Ci g?owy kiedy ustawiasz pasjanse gwiazd
nie t?umaczy? stale cierpienia – niech zostanie jak ska?a ciszy
nie spacerowa? po Biblii jak paw
nie liczy? grzech?w l?ejszych od ?niegu
nie za?amywa? r?k nad Okiem Opatrzno?ci
?eby serce moje nie toczy?o si? jak krzywe ko?o
?ebym nie tupa? na tych co stan?li w po?owie drogi mi?dzy niewiar? a
ciep?em

a zawsze wiedzia? ?e nawet najwi?kszego ?wi?tego
niesie jak lich? s?omk? – mr?wka wiary

B?g

kto Boga stworzy?
ucze? zapyta?
ksi?dz da? si? przy?apa?
poczerwienia? nie wie

A B?g
chodzi jak po Tatrach w niebie
tak wszechmog?cy, ?e nie stworzy? siebie

Dzi?kuj? Ci po prostu za to, ?e jeste?

Dzi?kuj? Ci po prostu za to, ?e jeste?
za to, ?e nie mie?cisz si? w naszej g?owie, kt?ra jest za logiczna
za to, ?e nie spos?b Ci? ogarn?? sercem, kt?re jest za nerwowe
za to, ?e jeste? tak bliski i daleki, ?e we wszystkim inny
za to, ?e jeste? odnaleziony i nie odnaleziony jeszcze
?e uciekamy od Ciebie do Ciebie
za to, ?e nie czynimy niczego dla Ciebie, ale wszystko dzi?ki Tobie
Za to, ?e to, czego poj?? nie mog?, nie jest nigdy z?udzeniem
za to, ?e milczysz. Tylko my – oczytani analfabeci chlapiemy j?zykiem

Je?li mi?o??

najpierw nie chcieli uwierzy?
wi?c m?wili do siebie
?e ich mi?o?? za wielka
nieobj?ta jak li?cie
za wysokie za bliskie
potem ?e to nieprawda
przecie? tak jest ze wszystkim

lecz Ty co znasz ptaki po kolei
i buki z?ote
wiesz ?e je?li mi?o?? to tak jak wieczno??
bez przed i potem

K?opoty zakochanych

Zakochani m?wili
- przecie? nie do wiary
czy to prawda mo?e si? nam zdaje
czy tak ?atwo si? spotka? cierpi?cym na mi?o??
w ?wiecie w kt?rym k?opoty nasze nie ustan?
bo jak diabe? ucieknie odejdzie i anio?
Jeste? i nie ma ciebie. Ten sam znowu inny
troch? na odczepnego i troch? na niby
jak len co kwitnie niebiesko, bia?o i r??owo
cho? ?wiat i zmierzch sprawia ?e inne kolory
Czy to ty jeste? blisko jakby? s?ucha? serca
i jak matka przychodzisz przez ?rodek sumienia
jesieni? deszcz zas?ania, zim? ?nieg zabawny
Ten kt?rego si? kocha jest wci?? niewidzialny

Mr?wko, wa?ko, biedronko

Mr?wko co nie uros?a? w czasie wiek?w
?mo od lampy do lampy
na prze?aj i najpro?ciej
?wietliku mrugaj?cy nieznany i nieobcy
koniku polny
wa?ko niewa?ka
weso?o oboj?tna
biedronko nad kt?r? zamy?li?by si?
nawet papie? z policzkiem na r?ku

cz?api? po ?wiecie jak ci??ki s?o?
tak du?y, ?e nic nie rozumiem
my?l? jak ukl?kn??
i nie zadrze? nosa do g?ry
a ?ycie nasze jednakowo
niespokojne i malutkie

Nadzieja

Upadam co raz ni?ej
Ku ziemi wci?ga -grzech
Lecz gdy s?o?ce za?wieci
Wzejd? zn?w – gdy? wci?? chc? ?y?
Upadam i powstaje i tak bez ko?ca zn?w
Tak bardzo Panie pragn? by? bli?ej Ciebie zn?w
Czy dasz mi dzi? t? szans? ukoisz serce me
Czy zostawisz sama w?r?d t?umu i w?r?d ?ez ???

O maluchach

Tylko maluchom nie nudzi?o si? w czasie kazania
stale mieli co? do roboty
oswajali stercz?ce z ?awek zdech?e parasole z zawistnymi ?apkami

kl?kali nad upuszczonym przez babci? futera?em jak szczypawka

pokazywali r??owy j?zyk
grzesznik?w drapali po w?sach sznurowade?
dziwili si? ?e ksi?dz nosi spodnie
?e kto? zdj?? koronkow? r?kawiczk? i ubra? t?ust? r?k? w wod? ?wi?cona

liczyli pobo?ne nogi pa?
urz?dzali konkurs kto podniesie szpilk? za ?epek
niuchali co w mszale piszczy
pieni?dze na tace odk?adali na lody
tupali na zegar z kt?rego rozchodz? si? osy minut
wspinali si? jak czy?yki na sosnach aby zobaczy?
co si? dzieje w g?rze pomi?dzy r?kawem a ko?nierzem
wymawiali jak fonetyk otwarte zdziwione “O”
kiedy ksi?dz zacina? si? na ambonie

- ale Jezus bra? je z powag? na kolana

Piosenka

Tak bez Ciebie ?le o Bo?e,
?e nie wiem
Czyta?em o weso?ym ?rebaku
a my?la?em o ko?cielnym ?piewie
Patrzy?em na niebo w czerwonej sukni
lecz bez Ciebie tak mi smutno
?e nie wiem
Wyrzu? wiersze moje przez okno
a mnie zostaw jak pastuszka w Betlejem

?ycie

?ycie nie doko?czone
gdy oczy ci zamkn? i zapal? ?wiec?
mi?o?? spe?nion? i nieudan?
p?acz przed jedzeniem
mi?dzy m?dro?ci? i zabaw?
Bo?ej powierzam opiece