|
Jarosz ?. WIERSZEKR?L. DUCH Skrzypi? drzwi w pod?odze, ptak ostry siorbie rzek?. Za murem cmentarza mg?a wygi?ta jak kr?gos?up. Puch. Nie widzimy si?. Nie s?yszymy. Tylko czasem co? za?wista w szparze, zastuka o szybk?. Brz?knie pod lemieszem. CEGLANA 35 odk?d wymy?li?em sobie wroga. Teraz wci?? w siebie patrzymy”. „Kiedy zabranie obcych, powyka?czamy si? miedzy sob?”. „Widzia?em to, ale przez chwil?. Jak w b?ysku flesza, b?yskawicy”. Torba jest l?ejsza; zostawi?em na stoliku wod? i ubrania. Przy windzie min??em dwie siostry sprzeczaj?ce si? nad ?pi?cym. Wyszed?em, depta?em grube li?cie. Oddychaj?c, czu?em jakbym wchodzi? w nieznane jezioro. Niepewnie jak wtedy, gdy cia?o obejmuje woda, gdy rozrasta si? dno. WN?TRZA
Tam, gdzie ko?czy si? szpaler karagany. Zach?y?ni?ci p?ytkim dniem, wieczorn? duchot? trzymamy powietrze w ustach jak kryszta?, opadamy. I w ko?cu ostre jak ko?ci kurcz?t trawy przebijaj? nasze cia?a. Przek?uwaj? ?y?y, t?tnice ?liskie. NAGANIACZ Stawia g?adkie, niepewne kroki, rozstawia kretowiska. Id? przez si?gaj?ce do kolan trawy. Ze srebrnym ?a?cuszkiem na szyi i z?ot? gwiazd? w gardle. I w?a?nie tu, za zagonem lucerny, spotykam znajomego ch?opca. Niedawno by? tylko naganiaczem zwierz?t z m?odym, rozczochranym sercem. Teraz mija mnie dumny, wynios?y. To w?a?nie jemu pozwolono dzi? po raz pierwszy na zmi?tej w rulon gazecie przenosi? ogie? pod zgrabione kupy ??cin. W?R?D ?YWYCH wype?z?e na ?cie?k? ?limaki, zmienia wod? kwiatom w kapliczce. Jej syn naci?ga proc? kulk? rudy znalezion? przy torach. Kciuk mam przeci?ty kartk?, powoli spisuj? ten kr?tki ?wiat. Na razie dzieje si? to tu, gdy jeste?my w?r?d ?ywych.
категории: [ ]
|
Новости сайта10.01.2008 - состоялось открытие сайта. Поиск |