|
Dukaj J. POLSKA FANTASTYKA PO LEMIEPrzeci?tnemu czytelnikowi na has?o „polska fantastyka” przychodzi na my?l Stanis?aw Lem, poza nim Andrzej Sapkowski i, by? mo?e, Janusz A. Zajdel. Czytelnik bardziej zorientowany skojarzy zapewne nazwiska Rafa?a Ziemkiewicza czy Marka Oramusa; i to wszystko. Pada wi?c pytanie: jak w?a?ciwie wygl?da ta fantastyka? I tu zaczynaj? si? problemy, poniewa? mamy do czynienia z tworem tak amorficznym i niejednorodnym, ?e wszystkie uog?lnienia b?d? u?omne i ?adne nazwiska reprezentatywne. Analogicznie, ka?da odpowied? na pytanie o histori? i kondycj? polskiej literatury mainstreamowej musi by? obszerna i skomplikowana: jest to zbi?r indywidualno?ci, kt?rych ??czy tylko tyle, ?e pisz? w j?zyku polskim i s? zanurzeni w polskiej kulturze. Fakt, ?e pewien ich podzbi?r pisze o ?wiatach nie istniej?cych, nie czyni go automatycznie homogenicznym i ?adne zdania bezwzgl?dnie uog?lniaj?ce (?e polska fantastyka jest taka i taka) nie mog? by? tu prawdziwe. Tak samo jak w g??wnym nurcie, mo?na jedynie odnajdywa? pewne trendy, autor?w narzucaj?cych wzorce, szuka? element?w wsp?lnych. • Niekt?rzy m?wi? wr?cz o fenomenie polskiej SF socjologicznej, maj?c na my?li jej popularno??, ?ywotno?? i poziom najlepszych dokona? - w por?wnaniu z SF zachodni? czy wi?kszo?ci kraj?w wschodnioeuropejskich jest to fenomen bez w?tpienia. SF socjologiczna nie zajmowa?a si? budowaniem antyutopii czy dystopii, nie by?a to prosta kontynuacja metody Orwellowskiej czy Zamiatinowskiej; ewentualna dystopijno?? wizji stanowi?a efekt uboczny. Podstawowym wyzwaniem, przed jakim stawali tu autorzy, by?a pr?ba opisu/analizy danych aspekt?w ?ycia w gierkowskim i pogierkowskim PRL-u. Z powod?w tyle? cenzuralnych, co konwencjonalnych, opis ten musia? by? zawsze alegoryczny, przy czym zadziwiaj?ce jest, na jak cienk? warstw? alegorii godzili si? cenzorzy: czasami wystarcza?o po prostu zamieni? Polsk? na kraj/planet? przysz?o?ci, udziwni? nazwy i nazwiska, wstawi? par? fantastycznych gad?et?w - i niemal ka?da krytyka okazywa?a si? ju? do prze?kni?cia. Ta wymuszona-niewymuszona alegoryczno?? dawa?a autorom swobod? wyjaskrawiania, ekstrapolacji i projekcji nie do pomy?lenia w prozie realistycznej. Mo?liwe (konieczne!) by?y fantastyczne obrazy „PRL-u do kwadratu”, „PRL-u za sto lat”, „PRL-u zwyci?skiego”, „PRL-u w ostatecznej degeneracji” etc. Cz?owiek najbardziej jest do siebie podobny nie na fotografii, lecz w umiej?tnej karykaturze. Niekwestionowanym liderem tego trendu by? Janusz A. Zajdel. Jego dorobek jest na tyle du?y - ilo?ciowo, pod wzgl?dem rozleg?o?ci tematycznej, jak i jako?ci najlepszych dokona? - ?e ustanowi? on tu, mo?e nie wzorzec, ale z pewno?ci? punkt odniesienia dla wszelkich p??niejszych realizacji tej konwencji. Zajdel (zmar?y w 1985 roku in?ynier-radiolog) prawie we wszystkich swych powie?ciach - w tym chyba najwybitniejszych: „Paradyzji” i „Limes inferior” - pozostawa? wierny dominuj?cemu schematowi fabularnemu: schematowi demaskacji. Droga bohatera (bohater?w) przebiega?a w nim od spokojnego, acz ignoranckiego ?ycia w spo?ecze?stwie mniej lub bardziej jawnie totalitarnym - przez podejrzenia, bunt, do stanu pe?nej wiedzy o mechanizmach w?adzy i prawdzie przez ni? ukrywanej. Czasami fasada kry?a prawd? o po?o?eniu spo?ecze?stwa jak najbardziej dos?ownym, jak w „Paradyzji” (tzn. czy nadal lec? do odleg?ej gwiazdy, czy ju? wyl?dowali na planecie), i drog? do niej by?a w?wczas fizyka, prawa natury, kt?rych zatai?, ani zafa?szowa? si? nie da; czasami za?, jak w „Limes inferior”, odkrywano to?samo?? prawdziwych w?adc?w: kosmicznych okupant?w, dla kt?rych ziemscy w?adcy stanowili zaledwie parawan i bufor. Stopie? represyjno?ci i „peerelowato?ci” przedstawionego spo?ecze?stwa by? zmienny, w p??niejszych utworach paralela socjalizmu nie bywa?a ju? dos?owna - dzisiaj niekt?rzy odczytuj? Argoland z „Limes” tak?e jako (niezamierzon??) karykatur? spo?ecze?stwa kapitalistycznego. Schemat demaskacji systemu/?wiata w procesie gorzkiego dojrzewania bohatera wykorzystywali tak?e m. in. Maciej Parowski w „Twarz? ku ziemi”, Miros?aw P. Jab?o?ski (w „Schronie”, „Trzech dniach tygrysa” i innych utworach), Ryszard G?owacki w „Algorytmie pustki”, Rafa? Ziemkiewicz w swych wczesnych opowiadaniach, po cz??ci tak?e Marek Oramus w „Sennych zwyci?zcach”; schemat zapo?yczali zreszt? autorzy tworz?cy SF w innych konwencjach, jak np. Ziemia?ski w „Wojnach urojonych” - trudno zakre?li? granic? wp?yw?w SF socjologicznej. Utwory p??niejsze cz??ciej przyjmowa?y stan opresji za oczywisty. Bohater poszukiwa? tu ju? nie wiedzy o otaczaj?cej go rzeczywisto?ci, co raczej swojego w niej miejsca i ewentualnych sposob?w zmiany tej rzeczywisto?ci; pytania stawa?y si? bardziej egzystencjalne ni? epistemiczne. Nad wszystkim unosi? si? duch fatalizmu, dekadencji. Takie s? m. in. powie?ci „Dzie? drogi do Meorii” Marka Oramusa i „Wybra?cy bog?w” Ziemkiewicza, wydawane z po?lizgiem ju? po krachu systemu. Edmund Wnuk-Lipi?ski, drugi polski specjalista od SF socjologicznej, w swej trylogii o Apostezjonie („Wir pami?ci”, „Rozpad po?owiczny”, „Mord za?o?ycielski”) zajmuje si? nie tyle demaskacj? samego systemu, co opisami r??norakich mechanizm?w spo?ecznych w?a?ciwych dla ustroju totalitarnego, w kolejnych cz??ciach trylogii coraz bardziej dos?ownie. Jest to obraz panoramiczny, obejmuj?cy bodaj wszystkie warstwy spo?eczne i kilka etap?w rozwojowych pa?stwa (do upadku re?imu w??cznie). Jest to zarazem fikcja o najcie?szej pokrywie SF: autor, co prawda, inkrustuje opowie?? mn?stwem fantastycznych gad?et?w, s? to jednak operacje dla konstrukcji ?wiata prawie bez wyj?tku neutralne i Apostezjon zachowuje wysoki stopie? podobie?stwa do p??nych demolud?w. Sam wszak?e spo?r?d utwor?w Wnuka-Lipi?skiego najwi?kszy sentyment mam do kr?tkiej, humorystycznej fabularyzacji teorii rewolucji: opowiadania „Dialog przez rzek?”. Perspektywa socjologiczna i zainteresowanie mechanizmami w?adzy tudzie? regu?ami przemian spo?ecznych w szczytowym okresie (ko?cu lat 70-tych, pocz?tku 80-tych) by?y w polskiej SF tak powszechne, ?e trudno wymieni? znacz?cego autora, kt?ry w og?le nie uleg?by trendowi. Opr?cz wyliczonych powy?ej, takie akcenty pojawia?y si? tak?e w utworach Wiktora ?wikiewicza, Bohdana Peteckiego (mam na my?li jego tw?rczo?? „doros??”, znany jest on bowiem g??wnie jako tw?rca SF m?odzie?owej), Andrzeja Zimniaka, Marcina Wolskiego, Zbigniewa Prostaka... W latach 80-tych trend stopniowo traci? na sile, nigdy jednak do ko?ca nie zanikaj?c - przeszed? on moim zdaniem w ?ywy w ostatniej dekadzie nurt political fiction. Gdy opad?y okowy totalitaryzmu, uruchomione zosta?y naturalne mechanizmy demokratyczne i Polska upodobni?a si? pod tym wzgl?dem do ?wiata zachodniego - ?rodek ci??ko?ci przesun?? si? ku polityce i gospodarce. W?wczas te? mo?na ju? by?o pisa? otwartym tekstem. Najdobitniejszym przyk?adem, omal znakiem zmiany epoki w polskiej SF, jest powie?? Ziemkiewicza „Pieprzony los kataryniarza”, r?wnie ognista i bezkompromisowa, co jej tytu?, osadzona w Polsce bliskiej przysz?o?ci i opisuj?ca (z gorycz? idealisty ostatkiem si? broni?cego si? przez zalewem cynizmu) potajemny rozbi?r Polski, odbywaj?cy si? w scenografiach hi-tech i virtual reality, a zawiniony g??wnie przez te same, fatalne, odwieczne wady Polak?w (polskiej elity politycznej), co rozbiory XVIII-wieczne. Po „Losie” nast?pi? bardziej ju? wywa?ony i dociekliwy „Walc stulecia”; swoj? wizj? prezentowa? te? Ziemkiewicz w opowiadaniach. Political fiction, w mniej lub bardziej czystej postaci (czasami po prostu jako „SF zaanga?owan? politycznie”), uprawiali tak?e: Tomasz Ko?odziejczak (dylogia „Dominium Solarne” i opowiadania), Konrad T. Lewandowski, Marcin Wolski, a w pojedynczych opowiadaniach - wielu innych autor?w. • Nurt ten mia? sw?j program i instytucjonaln? reprezentacj? w postaci Klubu Tfurcuf. Byli z nim zwi?zani m. in.: Rafa? Ziemkiewicz, Tomasz Ko?odziejczak, Konrad T. Lewandowski, Feliks W. Kres, Jacek Piekara. Spo?r?d tego grona w?a?ciwie tylko Ziemkiewicz mia?by rzeczywi?cie du?e k?opoty z przypisaniem si? do „fantastyki rozrywkowej”: ci??ko znale?? taki jego tekst, kt?rego fabu?a nie stanowi?aby zaledwie pretekstu dla przedstawienia kwestii daleko wa?niejszych. I, wbrew pozorom oraz zapowiedziom samych autor?w, nie wszystkie i chyba nawet nie wi?kszo?? tekst?w pisanych pod tym has?em stanowi?a jeno puste ?wiczenia z atrakcyjno?ci literackiej w ramach konwencji. Dobrym przyk?adem jest tu ewolucja tw?rczo?ci Ko?odziejczaka, kt?ry, nigdy nie porzucaj?c formu?y space opery (epickiej sensacji w kosmosie dalekiej przysz?o?ci), stopniowo nas?cza? j? tre?ciami g??bszymi. Niezale?nie od Klubu Tfurcuf istnia?a (a w?a?ciwie wci?? istnieje; o Klubie r?wnie? nie nale?y m?wi? w czasie przesz?ym) silna tr?jca z?o?ona z wroc?awskich pisarzy uprawiaj?cych tak? fantastyk?: Eugeniusz D?bski, Andrzej Ziemia?ski, Andrzej Drzewi?ski. Zw?aszcza ten pierwszy posiada tu imponuj?cy dorobek ilo?ciowy: sam jego cykl powie?ci o przygodach detektywa Owena Yatesa liczy sobie tom?w siedem. Za samodzielnego lidera owego trendu uwa?any by? przez niekt?rych Jacek Sawaszkiewicz. Autorzy ci bli?si ju? byli fantastyce rozrywkowej w dos?ownym rozumieniu - utwory takie jak „Zab?jcy szatana” nawet nie pr?bowa?y aspirowa? do czegokolwiek ambitniejszego ni? kolorowy komiks proz?. Cho? sprawno?ci warsztatowej (zw?aszcza Sawaszkiewiczowi) faktycznie nie spos?b odm?wi?. Pozostaje specyfik? polskiego rynku ksi??ki, i? tak rozumian? „rozrywkowo??” wybiera si? jako program literacki. Rynek jest tu zbyt p?ytki, by wygenerowa? w ka?dej konwencji naturaln? piramid? utwor?w i tw?rc?w. Ksi??ki sk?adaj?ce si? na szerok? jej podstaw? importujemy z Zachodu; rodzimi pisarze czuj? si? zobowi?zani t?umaczy? z podobnej tw?rczo?ci - skoro nie t?umacz? jej pieni?dze. • • Odbi?r fantasy w Polsce w og?le jest nieco skrzywiony na skutek faktu, ?e najpopularniejszy jej autor tworzy raczej postfantasy ni? fantasy per se; trudno bowiem wskaza? utw?r Sapkowskiego, w kt?rym ?wiat przedstawiony nie by?by wzi?ty w nawias ironii, a same elementy sk?adowe tego ?wiata - podebrane z setki innych utwor?w, fantasy i nie fantasy. Tutaj nie wymaga si? od czytelnika zawieszenia niewiary, autor od pocz?tku daje znaki, ?e sam w wykreowan? przez siebie rzeczywisto?? nie wierzy; tekst oczekuje nie naiwno?ci dziecka, lecz przymru?enia oka doros?ego. Z tego grona najbardziej „klasyczn?” fantasy tworzy Ewa Bia?o??cka: skierowane raczej do m?odzie?y, skupiaj?ce si? na relacjach uczuciowych, nie za? systemach magii czy konfliktach polityczno-militarnych opowiadania, tworz? cykl, otwarty „Tkaczem Iluzji”. Jest to zarazem fantasy najbli?sza ba?ni, z najwi?kszym obszarem niedom?wienia. Trylogia Anny Brzezi?skiej - z kt?rej na razie znamy dwa tomy: „Zb?jecki go?ciniec” i „?mijow? harf?” - wyr??nia si? na tle polskiej, ale i ?wiatowej fantasy, trzema rzeczami: starann? stylizacj? (Sapkowski stylizuje ju? na stylizacje, poza tym nie stara si? utrzyma? jednorodno?ci j?zykowej); oddaniem reali?w quasi-?redniowiecza nie tylko w scenografii, ale przede wszystkim w mentalno?ci postaci (co jest w fantasy naprawd? rzadko?ci?); oraz walk? z niewol?cymi gatunek schematami fabularnymi: bohaterowie nie s? tu g?upsi od czytelnika i pr?buj? „przechytrzy? konwencj?”. Je?li jednak mia?bym wskaza? autora, kt?ry jest tw?rc? naprawd? oryginalnej fantasy, by?by to Feliks W. Kres. To pisarz bardzo nier?wny, jednak jedyny w Polsce, o kt?rym mo?na rzec, i? pozostaje w swej wyobra?ni niepodleg?y wobec tradycji gatunkowych; wszyscy inni cierpi?, w mniejszym lub wi?kszym stopniu, na chorob? tocz?c? fantasy od dziesi?cioleci: kalkomani?. Zdawa?oby si? wr?cz, i? „oryginalna fantasy” to oksymoron, mo?na jedynie permutowa? z g?ry dane elementy. Ot?? Kres, w swym cyklu opowie?ci o Szererze, ma odwag? jednak fantazjowa? od podstaw. Opr?cz tej czw?rki mamy w Polsce wielu innych autor?w pr?buj?cych si? w fantasy; po sukcesie Sapkowskiego sta? si? to ulubiony gatunek debiutant?w. Opowiadania (a teraz i powie?ci) trudno zliczy?; wydawnictwa s? zasypywane maszynopisami. Z tej prawie jednolitej masy wyr??nia si? jeszcze paru tw?rc?w: Artur Szrejter, Jacek Komuda, Konrad T. Lewandowski, Miros?awa S?dzikowska. • Na pewno tak? osobowo?ci? by? te? Adam Wi?niewski-Snerg, tw?rca m. in. „Robota” z jego metafizyczn? teori? Nadistot, „Wed?ug ?otra” i „Nagiego celu”; osobowo?ci? zbyt siln? dla jego w?asnego dobra - dopad?a go najstraszliwsza nemezis pisarzy SF: uwierzy? we w?asne naukowe fikcje. Osobn? drog? szed? te? Marek Oramus. Pisz? w czasie przesz?ym, bo w?a?ciwie zarzuci? on ju? beletrystyk? na rzecz krytyki literackiej. Indywidualist?, a? do granicy ekscentryzmu, by? Wiktor ?wikiewicz, zakochany w j?zyku i obrazie ponad wszelkie abstrakcyjne fantazje. Nie dadz? si? r?wnie? sprowadzi? do konwencji fantastyki religijnej - Marek S. Huberath ze swoim „Gniazdem ?wiat?w”; czy rozrywkowej - Jacek Sawaszkiewicz, autor „Kroniki Akaszy”. Zapisali si? w pami?ci z pojedynczymi ksi??kami m. in.: Jerzy Grundkowski z „Annapolis”, Jacek Natanson ze „Z?otym Brighton”; czy Marek Baraniecki, Krzysztof Kocha?ski ze swoimi opowiadaniami. Samotnie idzie te? Marcin Wolski, tworz?cy niezmordowanie swoje humorystyczne i/lub historyczne fikcje, a pami?tany g??wnie za diaboliczn? grotesk? „Agent Do?u”. Musi te? pa?? pytanie o wp?yw Lema. Wp?yw ten, owszem, jest: negatywny. Tzn. wida? go nie w kontynuacjach, na?ladownictwach (bo i jak tu na?ladowa? Lema?), ale w prawie zupe?nym braku klasycznej SF spekulatywnej, opartej na naukach ?cis?ych i futurologii, tzw. „hard SF”. Cie? mistrza jest d?ugi i g??boki, nic nowego w nim nie wyro?nie. • Mo?e nale?y po prostu poczeka? na wzbudzenie kolejnego o?ywczego trendu? Bo je?li chodzi o cyberpunk w Polsce, to sko?czy? si? on, zanim na dobre si? zacz??. Czas cyberpunku (na ?wiecie, a zw?aszcza w USA, bez kt?rych kultury jest on niemo?liwy do pomy?lenia) to lata 80-te; do Polski przeciek? on w latach 90-tych, kiedy na Zachodzie wyewoluowa? ju? w co? nazywanego „postcyberpunkiem”, a rozmaicie definiowanego. Bardzo trudno zreszt? wskaza? polskie utwory cyberpunkowe, w?a?ciwie przychodzi na my?l jedynie „Manipulatrice” Grzegorza Wi?niewskiego. Co prawda, niezorientowani krytycy obdarzaj? tym mianem m. in. political fiction Ziemkiewicza, poniewa? wykorzystuje si? tam virtual reality - pod?ug tej logiki by?bym w prawie zwa? krymina?em ka?dy utw?r, w kt?rym pope?nione zostaje morderstwo. Nie chcia?bym ko?czy? w minorowym tonie. Nie jest ?le. Pisze si? i dyskutuje. Og?lna recesja i k?opoty na rynku ksi??ki (wysokie ceny, niska sprzeda?, ba?agan w hurtowniach) nie dotykaj? fantastyki ani bardziej, ani mniej. Jedne czasopisma padaj? (jak „Fenix”), inne powstaj? (jak „Science Fiction”). Od czas?w PRL-u i przydzia??w papieru na ksi??ki oraz odg?rnie ustalanych honorari?w to jedno si? w fantastyce nie zmieni?o: wci?? jest to literatura powstaj?ca prawie wy??cznie ze szczerej fascynacji i potrzeby serca. Z powodu ogranicze? obj?to?ciowych, jak i naturalnej konieczno?ci selekcji, pomin??em wiele tytu??w i autor?w, kt?rzy, zapewne, zas?uguj? na uwag?; oczywi?cie pomin??em tak?e tw?rczo?? w?asn?. Stosowanego tu w odniesieniu do SF i fantasy terminu „gatunek” u?ywa si? jako synonimu „konwencji”. (Dekada Literacka nr 183/184 (1-2 2002))
категории: [ ]
|
Новости сайта10.01.2008 - состоялось открытие сайта. Поиск |