Rowicki P. ROMEO I JULIA

W dwudziestym drugim roku ?ycia trafi?a si? mu wielka szansa. Zmarnowa? j? to jak zgubi? kupon z trafion? "sz?stk?". Nie m?g? do tego dopu?ci?.

Powiedzia? jej na ucho: dzisiaj! Skin??a g?ow?. Niby to tylko gest, a, powiedzia?a i pokaza?a nim wi?cej ni? inne wypowiadaj?c miliony s??w. Wracaj?c do domu wszed? do perfumerii i zacz?? skrapia? si? pr?bkami m?skich perfum. Po kolei. Cool Water Man, Davidoff Chrome, Azzaro, La Male, Jean Paul Gaultier, Nightflight, JOOP!, Christian Dior - Higher Energ, Davidoff - Good Life, Paco Rabanne - Ultraviolet Man, Calvin Klein - Contradiction for Men, Calvin Klein - Obsession for Men, Giorgio Armani - Emporio White Men, Givenchy - PI, Gucci - Envy for Men.

Ekspedientki i ochroniarz przygl?da?y mu si? podejrzliwie, wreszcie naburmuszony mi??niak w czarnym uniformie zbli?y? si? na odleg?o?? oddechu. Wygl?da? jakby chcia? go zabi?.

-Co jest? - zapyta? ukazuj?c rz?d nier?wnych i niebia?ych z?b?w.

-A co ma by?? - odpowiedzia? nie przerywaj?c skrapiania.

-Spieprzaj st?d!

-A co twoje?

-Zje?d?aj m?wi?. Na zakr?tk? ci? nie sta?, ?wiatowca kurwa udajesz? No spierdalaj m?wi?!

Wyszed? nie przejmuj?c si? wyzywaj?cym go od skurwysyn?w ochroniarzem. Pow?cha? nadgarstki, dopiero teraz na ?wie?ym powietrzu uderzy? go w nozdrza ci??ki dusz?cy zapach. B?dzie tak. Teraz kupi w "Biedronce" wino za 7.99. Przeleje je do butelki po martini. Potem k?piel. Z?apa? si? za g?ow?. K?piel! Na ?mier? o niej zapomnia?. Mia? przyj?? do perfumerii po. Zakl??. Postanowi?, ?e nie b?dzie si? k?pa?, pachnia? i tak. Umyje si? tylko i b?dzie czeka?. Mo?e wypije szklaneczk?, lepiej nie, mo?e poczu?. Postanowi?, ?e chce zrobi? to na trze?wo, na ca?kowitej jasno?ci. Poczu? w do?ku mi?e uk?ucie, przypomnia? sobie o "motylach w ?o??dku", to by?o w?a?nie to. Nie potrafi? sobie wyobrazi? wszystkiego, mo?e nie chcia? sobie wyobra?a?, chcia? ?eby to si? sta?o samo, ?eby nie musia? por?wnywa? z jakimi? tam wy?nionymi bzdetami. Jak ju? to zrobi?, odprowadzi j? do domu, pod r?k?, b?dzie ciep?y pogodny wiecz?r, zaprowadzi j? do samej furtki, nastawi policzek, a mo?e poca?uj? si? kr?tko w usta, z j?zyczkiem, tak w?a?nie zrobi?. Ona sz?a b?dzie ca?kiem po kobiecemu ko?ysz?c biodrami, z g?ow? na jego rami?, b?dzie m?wi? jak by?o cudownie, jak od zawsze marzy?a o tym, mo?e um?wi? si? na nast?pny. To przecie? musi by? cudowne, nie b?d? mogli przesta? o tym my?le?, nie b?d? mogli o niczym my?le?.

Obj?? j? ramieniem, niezdarnie. Nie odwracaj?c si?, po omacku poszuka? pilota. Pok?j roz?wietli? blask jak przy stworzeniu ?wiata.

"No wi?c w?a?nie. W momencie kiedy pojawi?am si? przed nim z t? gul?, on mi powiedzia? tak: to jest drobiazg. Czy ma pani jakie? no?yczki? I dziug mnie w t? gul?, a potem kaza? spryska? si? dezodorantem".

"Szybka pi?ka z rzutu ro?nego. Nie wiem czy nie trzeba b?dzie wezwa? noszowego. Maminow lekko oszo?omiony. By? mo?e gdzie? dosta? nog? w g?ow?".

"10 ofiar ?miertelnych i oko?o 100 rannych to skutki ostatnich atak?w izraelskich w strefie Gazy".

Odgarn?? jej w?osy. W niebieskim ?wietle wydawa?a si? anio?em.

-Napijesz si? czego?? Mo?e martini, oryginalne.

Pokr?ci?a g?ow? przecz?co nie przestaj?c patrze? w telewizor.

-Gdzie chcesz to zrobi?, tutaj? - w jej g?osie wyczu? co? niepokoj?cego.

"Moja matka mi m?wi, ty id? dziewczyno do lekarza, a ja jej, ?e w?a?nie wracam. Wcze?niej mia?am taki wa?ek na brzuchu i latem si? odparza?o, a ten facet mia? dar przekonywania. Odsysanie to moja specjalno?? - m?wi?."

"Jeden zero, po dwudziestu sze?ciu minutach gry na stadionie Lokomotiw Moskwa."

"?ycie w stresie, problemy, po?piech mog? os?abi? naturaln? odporno??."

-Musz? nied?ugo i??, stara b?dzie si? piekli?. Gdzie jest ?azienka?

Skinieniem g?owy wskaza? na drzwi.

-Zaraz przyjd?.

Wysz?a. Poczeka? a? zamknie za sob?. Odkr?ci? butelk? i duszkiem wypi? po?ow?. Na palcach wszed? do kuchni i dola? do pe?na. Odetchn?? g??boko. W kieszeni kurtki odnalaz? mi?towe gumy, w?o?y? sobie jedn? i rozpar? si? wygodnie. Teraz albo nigdy. Nigdy albo teraz. Alkohol rozp?ywa? si? po krwi nios?c przyjemne ciep?o. Ros?a w nim odwaga. Nic nie by?o w stanie stan?? mu na przeszkodzie, nie by?o takich przeszk?d, nie by?o takich spraw, kt?rych nie m?g?by zrobi?. Us?ysza? jej nerwowe pochrz?kiwanie w ?azience, szum wody, zakr?cany kran, gaszone ?wiat?o, jej kroki. Spojrza? na ni?. Przez te kilka chwil wypi?knia?a. Wsta?. Przytuli? j? i poca?owa? w czo?o. Tym razem nie broni?a si?.

-Tylko szybko - szepn??a i zacz??a si? rozbiera?.

"Potem chcia?am polepszy? sobie piersi. Lepsze piersi to lepszy humor. My?la?am, ?e to zwyk?y zabieg kosmetyczny. Przez miesi?c mia?am dwie spuchni?te, krwawi?ce banie."

"Do?rodkowanie..."

"Przed jedenastu laty w Olsztynie by?o p?? stopnia mniej. Na prawdziw? zim? przyjdzie jeszcze poczeka?."

-Czego szukasz? - wychyli?a g?ow? z pod ko?dry i obserwowa?a jak nerwowo zamyka szuflady.

-Gdzie? tu by?y, musz? tu by?.

Zachichota?a. Otar? pot z czo?a i rozejrza? si? po pokoju.

"Po sz?stym razie wyj?? mi wk?adk? i powiedzia?, ?e jestem pechowa, potem wda?a si? martwica".

"Czy mia? pan prze?wiadczenie po dwudziestym trzecim, ?e kierownictwo by?o zadowolone z tych zapis?w w ustawie?".

"Te deski s? odporne tak?e na gor?c? temperatur?. Wykonane z pancernego szk?a mog? pe?ni? rol? p??misk?w, z powodzeniem zast?puj? talerze."

Odwr?ci?a si? do ?ciany odk?adaj?c pilota. Na pod?odze wi?o si? k??bowisko rzeczy. W?r?d nich brakowa?o ma?ego, papierowego ???tego pude?eczka.

-Mam jeszcze pi?tna?cie minut - zabrzmia?o w jej ustach jak wyrok.

-Spokojnie zaraz je znajd?! - z trudem powstrzyma? si? ?eby nie wrzasn??.

W??czy?a telewizor.

"I wszystkim ?wi?tym, kt?rzy w czasie wiek?w podobali si? tobie."

"Panie Wies?awie filozofia. Czy Platon by? nauczycielem Sokratesa?"

"On si? pyta czy ty jeste? free, jemu chodzi czy ty masz ch?opaka? Nie, powiedz mu, ?e ja szukam mi?o?ci. Jak jest po w?osku mi?o??? Amo. Amo to znaczy ja bym kocha?, tym bardziej, ?e ?pimy razem".

-Nie ma. Nie ma pieprzonych gumek!

Odchyli?a ko?dr? i szepn??a g?osem ciep?ym i obiecuj?cym.

-Chod?.

Podszed? na kolanach i po?o?y? g?ow? na jej brzuchu. Z telewizora s?ycha? by?o g?os blondynki z reality show.

"To musi by? przeznaczenie. Czuj? si? wtedy jak w raju, ale jak kocham. Najpi?kniejsze jest to, jak ko?czysz akt seksualny i zasypiasz w jego ramionach. Ja si? w mi?o?ci zatracam, wiesz, bardzo tego chc?, ale si? boj?, bo trac? g?ow?. Druga po??wka boi si?, ?e si? nim bawi?. Nie wiem czy mog? zaryzykowa? taki zwi?zek. Lubi? mie? oparcie w m?skim ramieniu, zw?aszcza. Ja my?l?, ?e on to ma wszystko w dupie, czyli nie leci na mnie, jeszcze. Znam swoj? warto??, dzi?ki niemu chc? by? lepsza, o Jezu!"

-Zosta? na noc - spojrza? na ni? b?agalnie, najbardziej b?agalnie jak potrafi?.

-I co b?dziemy robi??

-Nie wiesz? Kocha? si?.

-Przecie? nie masz gumek.

-To b?dziemy tylko spa?.

-Matka mnie zabije, jak si? dowie, lepiej mnie odprowad?.

-Nie ubieraj si? jeszcze!

-Przesta?, wstydz? si?, nie patrz tak!

-A jak mam patrze??

-Wcale. Zr?bmy to i id? do domu. A jak? Nie chcesz to nie, id?.

-Zaczekaj. Pole?my tak. Pomy?l jakby to by?o, jakby?my mogli by? ze sob? przez ca?y czas. Nie musieliby?my si? przed nikim ukrywa?, z niczego t?umaczy?. Chodziliby?my do ???ka co noc, przez tysi?c lat.

-Chrzanisz, po roku zacz??by? mnie zdradza?, wszyscy tak m?wi?.

-Ja, ciebie zdradza?? Nigdy. Czy ty w og?le wierzysz w mi?o???

-Nie wiem. Nie wiem co to jest. Jak mam w to wierzy?, skoro nie wiem co to jest.

-No w?a?nie, to na tym polega. Wierzy si? w rzeczy, kt?rych nie wida?, nie s?ycha?. Mi?o?? jest jak B?g. Trzeba w ni? wierzy?. Gdyby?my byli pewni, ?e jest, nie musieliby?my wierzy?. Jak widz? ciebie, to nie musz? wierzy?, w to, ?e jeste?. Jeste? i ju?. Zostajesz?

-Wy??cz telewizor.

W ciemno?ci s?ycha? st?umione szepty i oddechy. On oddycha coraz g?o?niej, ona syczy z b?lu. Przez chwil? trwa walka, po chwili wszystko cichnie. Kto? w??cza telewizor.

"By?a? kochank? mojego ojca, zaraz po moich narodzinach, Mario, wiesz kim jest moja matka? Nawet je?li wiem, jakie to ma teraz znaczenie, czy my?lisz, ?e to co? zmieni? Nie wiem, po prostu chc? wiedzie?, nie potrafisz tego zrozumie??"

"Podw?jne dzia?anie przeciwzmarszczkowe, tylko koenzym Q10 Plus Nivea Visage zapewni dodatkow? ochron? twojej sk?rze..."

-My?la?am, ?e robi?e? to ju? kiedy?? Naprawd? nigdy?

-Nigdy.

-Chcesz ?ebym ci? pomog?a? Nie b?j si?.

-Nie boj? si?, po prostu odechcia?o mi si?.

-Dupek.

-Nie m?w tak o mnie, s?yszysz! Nie my?la?em, ?e jeste? taka.

-Jaka?

-No ?e, ?e ty ju? to robi?a?.

-My?lisz, ?e jestem dziwk?? ?e r?n? si? z kim popadnie. Jak chcesz wiedzie? robi? to tylko z mi?o?ci.

-Poczekaj, nie to mia?em na my?li. Nie chcia?em ci? urazi?. My?la?em tylko, ?e razem b?dziemy co? odkrywa?, ?e to b?dzie jak wsp?lna podr?? w nieznane.

-Sratatata. Id? ju?. Jeste? strasznym dzieciakiem. Romeo si? znalaz?.

-Nigdzie nie p?jdziesz! K?ad? si?!

"Wiesz co on odpierdoli?? Ca?owa? si? z t? ma?? w kiblu. Nie b?dzie po mnie jecha?, rozumiesz, czy to jest moja wina, ?e ja go nie pilnowa?am. Wypieprz? go. A ty ca?owa?e? si? z ni?? Jeszcze nie. On jest jaki? nienormalny ten Albercik, ja chyba psychicznie przez niego wysi?d? kiedy?. Mogli?cie mi powiedzie?, ?e nie mo?na takich rzeczy robi? w kiblu. Ale czego kurwa nie mo?na, czy ty jeste? ma?ym dzieckiem, we? g??boki wdech. Magda nie wpierdalaj si?, prosz?. Dzi?kuj? Bogu, ?e mam kurwa szans?, ?eby ludziom kurwa pokaza?, ?eby oni zechcieli na mnie kurwa patrze?, jak na osob?, kt?ra kurwa ma swoje marzenia, pasje. Nie mog? pozwoli?, ?ebym by?a s?aba. To jest kurwa moja puenta".

-Mo?esz wy??czy??

-Ale ja nie chc?.

-Zn?w si? wstydzisz, czy udajesz?

-Udaj?! Wy??cz prosz?, wydaj? mi si?, ?e oni na nas patrz?.

-Tak jak my na nich?

-No w?a?nie. Zga?.

-Teraz lepiej? Jak ty w?a?ciwie masz na imi??

-Przecie? m?wi?am ci, ?e Julia, a ty?

-Sama powiedzia?a?, ?e jestem Romeo. Niech tak zostanie. Kochasz mnie?

-Nie wiem. A ty?

-Ja ciebie te?. Przypomnia?o mi si?! Wiedzia?em, ?e na spokojnie sobie przypomn?, jak kto? mnie pogania, trac? g?ow?. Mam je w portfelu.

-Co? Nie wiesz? Gumki!

-W??cz telewizor.

-Co powiesz starej?

-Nie martw si?, co? wymy?l?.

-Nie zleje ci??

-Zwariowa?e?, dzieci si? nie bije.

-Przecie? ty masz szesna?cie lat.

-No w?a?nie jestem prawie doros?a. Masz?

-Mam. To zak?adaj.

-Musisz w??czy? telewizor, po ciemku nie dam rady.

"Ju? jutro na gor?cych krzes?ach zasi?dzie Agnieszka i Jarek. Je?li chcesz, ?eby w programie zosta?a Agnieszka wy?lij esemesa pod numer 7022, je?li wolisz Jarka wystarczy, ?e wy?lesz esemesa pod numer 7044. Koszt 2 z?ote. W?r?d g?osuj?cych rozlosujemy ten oto skuter."