KORKU? M.: Nasze Lenino

Tygodnik powszechny 14.10.2008

Bitwa pod Lenino to jedno z najbardziej wyrazistych miejsc pami?ci: uosabia dramat Polak?w na Wschodzie.

Podczas dyskusji, cz?sto prywatnych, niejeden z oficer?w szczerze mi m?wi?, ?e wsp?lna walka prowadzi do kraju, a p??niej drogi nasze mog? si? rozej??” – tak wspomina? W?odzimierz Sokorski, zast?pca Zygmunta Berlinga, dow?dcy 1. Dywizji Piechoty im. Tadeusza Ko?ciuszki – pierwszej jednostki formowanej u boku Armii Czerwonej przez komunist?w w 1943 r. Sokorski, jako szef pionu politycznego dywizji, doskonale wiedzia?, ?e jej trzon stanowili ?o?nierze, kt?rzy na w?asnej sk?rze odczuli terror NKWD.

W PRL by? to temat zakazany – cho? sama bitwa pod Lenino, pierwsza bitwa Dywizji Ko?ciuszkowskiej, stoczona 65 lat temu w pa?dzierniku 1943 r. – by?a jednym z fundament?w komunistycznej mitologii. Jednak im bardziej propaganda g?osi?a chwa?? „chrztu or??a polskiego” – obchodzonego jako oficjalny Dzie? Wojska Polskiego – tym wi?ksza cz??? spo?ecze?stwa PRL traktowa?a to wydarzenie jako co? zak?amanego, odruchowo uznaj?c t? bitw? nie za „nasz?”, ale za cudz?, za „rusk?” bitw? „berlingowc?w”.

Po upadku PRL rocznice historyczne wci?? si? wpisuj? w podzia?y polityczne, a pami?? o ?o?nierzach spod Lenino pr?buj? zaw?aszcza? ?rodowiska zwi?zane z postkomunistami – broni?c propagandowej wersji bitwy r?wnie gorliwie, co emerytalnych przywilej?w UB/SB
i „dorobku PRL”. Z kolei dla cz??ci tych, kt?rzy dbaj? o pami?? Katynia czy Powstania Warszawskiego, rocznica Lenino nie istnieje. A szkoda. Czym innym jest bowiem wiedza o polityce Stalina i o tym, jak wykorzysta? „berlingowc?w”. A czym innym – wiedza o losach zwyk?ych ?o?nierzy, kt?rzy do kraju szli w rogatywkach „z orze?kami w dziwnym kszta?cie”.

Nada? s?owom now? tre??

Gdy zwyci?stwo pod Stalingradem na pocz?tku 1943 r. otwar?o przed Stalinem perspektyw? marszu Armii Czerwonej na zach?d, chcia? mie? woln? r?k? w realizowaniu swych plan?w wobec Polski. 25 kwietnia 1943 r. Moskwa zerwa?a stosunki dyplomatyczne z Polsk?, og?aszaj?c, ?e rz?d gen. Sikorskiego nie reprezentuje narodu.

Praw? r?k? Stalina w sprawach polskich by?a w?wczas Wanda Wasilewska, cz?onkini Rady Najwy?szej ZSRR, funkcjonariuszka G??wnego Zarz?du Politycznego Armii Czerwonej (w randze pu?kownika). Jej wielkie mo?liwo?ci wynika?y z bezpo?rednich relacji ze Stalinem. Wszyscy musieli si? z ni? liczy?, tak?e sowieccy wojskowi i urz?dnicy. „Og?lnie bior?c, mia?am wtedy g?os decyduj?cy – opowiada?a – wi?c mog?o si? komu? podoba? czy nie podoba?, m?g? kto? dyskutowa? czy nie dyskutowa?, ale to by?a linia generalna i decyduj?ca”. Ona i dawni dzia?acze Komunistycznej Partii Polski opowiadali si? za w??czeniem jak najwi?kszych rzesz Polak?w wprost do Armii Czerwonej. Na pocz?tku roku zosta?a w trybie pilnym ?ci?gni?ta do Moskwy.

W ko?cu lutego 1943 r. Stalin kaza? jej og?osi? powstanie Zwi?zku Patriot?w Polskich, jako rzekomo oddolnie wy?onionej reprezentacji Polak?w w ZSRR. „Rozpocz?to wi?c od tego, ?e organizacja jeszcze nie istniej?ca mia?a ju? swoj? nazw? i sw?j organ [prasowy]” – pisa?a kilka lat p??niej Wasilewska. W rozmowie ze Stalinem us?ysza?a, ?e „niedobrze by by?o, ?eby to wygl?da?o na inicjatyw? male?kiej grupy os?b”, dlatego „nale?y da? nazw? jakiej? organizacji. Przy czym sam Stalin zaproponowa? Zwi?zek Patriot?w Polskich. W pierwszej chwili bardzo mi si? to nie spodoba?o i m?wi?am, ?e nazwa »patriota« jest dosy? skompromitowana w Polsce. On mi na to powiedzia?, ?e ka?demu s?owu mo?na nada? now? tre?? i od was zale?y, jak? tre?? temu nadacie”.

Zerwanie stosunk?w z rz?dem Polski uruchomi?o przygotowywan? ju? wcze?niej operacj? tworzenia polskich jednostek przy Armii Czerwonej. Podpu?kownik Berling, lider grupki wyselekcjonowanej przez NKWD spo?r?d oficer?w WP zagarni?tych w 1939 r., uwierzy?, ?e wierno?ci? zaskarbi sobie u Stalina pozycj? przysz?ego przyw?dcy „nowej Polski”.
Berling by? potrzebny Moskwie g??wnie jako narz?dzie propagandowe: potrzebowano dow?dcy, kt?ry uwiarygodni now? armi?, i uznano, ?e musi to by? Polak, oficer prawdziwego Wojska Polskiego. „Kiedy m?wi?o si? o dow?dztwie, kiedy wchodzi?a w gr? osoba dow?dcy – uwa?a?am, ?e w danym wypadku mo?e niewystarczaj?ce wiadomo?ci wojskowe Berlinga s? mniej wa?ne ni? to, ?eby na czele armii sta? nie tylko Polak, ale Polak, kt?ry jest oficerem Wojska Polskiego, a nie oficerem armii radzieckiej” – m?wi?a p??niej Wasilewska.

K?opot z or?em

Berling zg?osi? swe us?ugi NKWD ju? w 1940 r.
i odt?d realizowa? rozkazy wyznaczonego oficera. Wys?ano go do armii Andersa, nie przerywaj?c potajemnych kontakt?w. Na polecenie NKWD zdezerterowa?. Po ewakuacji armii Andersa czeka? na zadania. Zosta? o nich poinformowany na kilka dni przed zerwaniem ZSRR z Polsk?. Wspomina?: „W nocy z 19 na 20 kwietnia 1943 roku obudzi? mnie w naszym mieszkaniu ostry dzwonek telefonu. Zaspany jeszcze podj??em s?uchawk?, ale skoro na moje zg?oszenie odpowiedzia? mi i przedstawi? si? obcy, ale jakby s?yszany ju? kiedy? g?os – oprzytomnia?em w jednej chwili. M?wi? jeden z cz?onk?w rz?du, gratuluj?c mi wytrwa?o?ci i osi?gni?cia celu”.

Jeszcze w kwietniu Stalin kaza? Wasilewskiej napisa? (w imieniu wci?? nieistniej?cego ZPP) pismo z pro?b? do w?adz ZSRR o zgod? na utworzenie 1. Dywizji. Zosta?o szybko rozpatrzone. „Dzi? zapad?a decyzja Biura Politycznego o rozpocz?ciu organizacji waszego wojska. Serdecznie wam winszuj?” – us?ysza? Berling.

4 maja 1943 r., a wi?c niewiele ponad tydzie? od zerwania stosunk?w z rz?dem polskim, Berling oficjalnie przej?? ?wiczebny ob?z w Sielcach nad Ok?. Tam wszystko podporz?dkowano wymogom – powiedzieliby?my dzi? – marketingu politycznego. „Na przyk?ad powsta?a kwestia, jak ma wygl?da? mundur, jak ma wygl?da? orze?ek, jakie maj? by? guziki – wspomina?a Wasilewska. – Wiele ci??kich chwil sp?dzi?y?my w Moskwie, poszukuj?c wzoru dla or?a. Zdawa?oby si?, ?e to ma?a techniczna sprawa, tymczasem okaza?a si? bardzo skomplikowana: z najwi?kszym trudem znalaz?y?my wreszcie piastowskiego or?a z grobowc?w Piast?w. Ten orze?ek sta? si? znakiem 1. Dywizji i 1. Armii. Sta? si? cz?stk? sk?adow? munduru ?o?nierza polskiego”.

Wtedy narodzi? si?, podtrzymywany do ko?ca PRL, pseudo-piastowski mit orze?ka 1. Dywizji, kt?ry w rzeczywisto?ci by? inwencj? tw?rcz? XIX-wiecznego artysty (zaprojektowa? on ozdoby grobu Krzywoustego w 1825 r.).
Ale prawda nie by?a istotna: dorobiono ideologi? opart? na tezie, ?e rzekomym znakiem Polski piastowskiej by? orze? bez korony. Sami ?o?nierze cz?sto z lekcewa?eniem nazywali go „kuric?”.

Hejna? i flaga

Adresat?w operacji propagandowej by?o wielu. Tak?e zachodni sojusznicy ZSRR i opinia ?wiatowa, kt?ra jeszcze przed konferencj? „Wielkiej Tr?jki” w Teheranie jesieni? 1943 r. mia?a zobaczy?, ?e rz?d Polski (na emigracji w Londynie) nie jest jedynym reprezentantem narodu, ?e po sowieckiej stronie walcz? tysi?ce Polak?w, a prostalinowskie ?rodowiska polityczne mog? by? alternatyw? dla polskich w?adz. W dalekim tle by?y to ju? przymiarki do podarowania Polakom stalinowskiego rz?du.
Na razie adresatem narodowo-wyzwole?czego entourage’u byli Polacy ?ci?gaj?cy do Sielc. Wi?kszo?? sz?a ochotniczo, widz?c w tym jedyn? szans? na wyrwanie si? „z nieludzkiej ziemi” – a tak?e na polepszenie doli wegetuj?cych rodzin, zostawionych w Kazachstanie i na Syberii, kt?re odt?d mog?y liczy? na nieco lepsze zaopatrzenie w ?rodki do prze?ycia.

Polacy mieli uwierzy?, ?e walcz?c pod sowieckim dow?dztwem b?d? budowa? now? i sprawiedliw? Polsk?. Wiedziano, ?e nie b?dzie to sprawa prosta. Wasilewska wspomina?a: „Dzia?ali?my na ?lepo (…) nie wiedzieli?my tak?e, jak si? pewni Polacy zachowaj?, jak si? do tego [tworzenia wojska przy Armii Czerwonej] odnios?”. Wiedzia?a za to, ?e do obozu „przybywali masowo [dawni wojskowi] osadnicy. Byli to ludzie, kt?rzy zostali osiedleni na tzw. polskich kresach”. Znaj?cy realia okupacji sowieckiej i Gu?agu. „Przychodzili do nas ludzie z wi?zie?, ludzie, kt?rzy siedzieli w wyniku oskar?e? o wrog? przeciwko Zwi?zkowi Radzieckiemu robot?. Przychodzili r??ni ludzie, np. i zwyk?y cz?owiek pracy, i mieszczuch karmiony w Polsce oszczerstwami pod adresem Zwi?zku Radzieckiego” – m?wi?a Wasilewska.

Berling zauwa?a?, jak oddzia?uj? najprostsze polskie symbole narodowe na ludzi przybywaj?cych do obozu w Sielcach: „Droga od promu na [rzece] Oce do dow?dztwa dywizji wiod?a przez las. Gdy las si? ko?czy?, oczom id?cych ukazywa? si? nagle budynek dow?dztwa. Na widok polskiej flagi pa?stwowej, polskiego god?a pa?stwowego na budynku dow?dztwa dywizji ludzie ze ?zami w oczach kl?kali, ca?owali ziemi?. (…) A p??niej, kiedy z balkonu dow?dztwa dywizji rozbrzmiewa? hejna? krakowski, w lesie przy namiotach odzywa? si? g?o?ny p?acz”. Potwierdzaj? to wspomnienia tych, kt?rzy dotarli nad Ok? po latach gehenny.

Jednak nie?atwo by?o zatrze? ?wiadomo?? bolszewickich zbrodni. „Na nastroje oficer?w i ?o?nierzy 1. Dywizji mocno oddzia?ywa?a sprawa zbrodni katy?skiej – pisa? historyk pp?k Stanis?aw Jaczy?ski. – Wiedzieli o niej ju? od kilku miesi?cy, gdy? znane by?o zwr?cenie si? rz?du gen. W?adys?awa Sikorskiego do Mi?dzynarodowego Czerwonego Krzy?a, z pro?b? o zbadanie problemu odpowiedzialno?ci za t? zbrodni?. Sprawa katy?ska by?a przez ?o?nierzy ?ywo omawiana i mocno ich bulwersowa?a. Wi?kszo?? by?a przekonana, ?e zbrodni (…) dopu?cili si? Rosjanie”.

R?wnie trudno by?o prze?kn?? has?a komunist?w o budowie nowego ustroju i o tym, ?e Polska zaczyna si? za Bugiem. „Nadal pozostawa? problem granic, gdy? wielu ?o?nierzy i oficer?w dywizji pochodzi?o z Wile?szczyzny, Bia?orusi, Ukrainy Zachodniej, a zw?aszcza ze Lwowa. Ziemie Zachodnie by?y mira?em dalekim i mimo ?e n?c?cym, troszczono si? o los rodzin na dawnych »kresach polskich«” – przyznawa? Sokorski. Dlatego specjalne znaczenie przywi?zywano do dzia?alno?ci oficer?w politycznych, zwanych pocz?tkowo „o?wiatowymi”. Kierowano tam komunist?w, dawnych dzia?aczy KPP i jej przybud?wek. „R?wnocze?nie z prac? czysto wojskow? rozwija?a si? praca ideologiczna” – pisa?a Wasilewska.

46 wyrok?w

Dla dow?dztwa problemem by? te? autorytet legalnych w?adz RP i Naczelnego Wodza. ?o?nierze wiedzieli, ?e to temu rz?dowi zawdzi?czali zmian? losu w 1941 r. Nawet mimo ograniczenia dost?pu do informacji – jak pisa? politruk Sokorski – „mit polskiego rz?du w Londynie ci?gle jeszcze jednak ci??y?, autorytet gen. Sikorskiego, jako premiera tego rz?du, by? ci?gle du?y”. Wkr?tce on i inni oficerowie polityczni mogli odetchn??: na pomoc przyszed? im wstrz?s spowodowany ?mierci? Sikorskiego, „przezwyci??aj?c problem rz?du na emigracji” (Sokorski). Zdaj?c sobie spraw? z autorytetu genera?a, urz?dzono uroczysto?ci ?a?obne – staraj?c si? zmanipulowa? informacje o jego nast?pcach w rz?dzie RP i w wojsku.

Propaganda i indoktrynacja by?y po??czone z zastraszeniem i inwigilacj? ?o?nierzy. Korzystano z metod sprawdzonych w wojsku sowieckim. W lipcu 1943 r. og?oszono kodeks karny, kt?ry na wz?r Armii Czerwonej przewidywa? dwie mo?liwo?ci: kar? ?mierci i 10 lat wi?zienia, z mo?liwo?ci? zamiany na oddzia? karny (i nik?e szanse prze?ycia). W oparciu o te przepisy karano te? za nieprawomy?lno??. Tylko w pierwszym okresie za szerzenie pogl?d?w przeciw ZPP i Wasilewskiej s?dy polowe skaza?y co najmniej 46 ?o?nierzy. Po latach Wasilewska ujawni?a, ?e nie by?o pewno?ci, czy mo?e w og?le uda? si? do ?o?nierzy. „Przypominam sobie taki moment: kiedy z Moskwy mia?am jecha? do 1. Dywizji [po raz pierwszy], ?ukow mia? wielkie obawy o moje osobiste bezpiecze?stwo. A wysz?o bardzo dobrze”.

By? jeszcze jeden problem. Dla wielu ?o?nierzy to Sowieci (a nie Niemcy) byli jedynym wrogiem, jakiego poznali. Wi?kszo?? pochodzi?a z ziem Polski, do kt?rych w 1939 r. nie dotar? Wehrmacht. Gdy w 1941 r. Niemcy atakowali ZSRR, zajmuj?c ich rodzinne strony, oni byli w ?agrach albo w kazachskich stepach. Wie?ci o zbrodniach niemieckich by?y teori?; dociera?y do nich z niewiarygodnych sowieckich gazet i rozg?o?ni. A zbrodnie sowieckie poznali na w?asnej sk?rze, zostawiaj?c za sob?, cz?sto na zawsze, wielu bliskich. Oczywiste by?o pytanie, czy po takich do?wiadczeniach cz??? ?o?nierzy nie skorzysta z okazji, by uciec na stron? przeciwnika. „A wy mi powiedzcie, oni b?d? uczciwie walczy??” – pyta? Stalin Wasilewsk?.

W jego oczach najwa?niejszym zadaniem
1. Dywizji by?o dokonanie politycznej demonstracji: pokazanie Zachodowi, ?e stworzone przez komunist?w wojsko jest uczestnikiem wojny. Wasilewska i Berling parli do szybkiego wys?ania ?o?nierzy na front. Wasilewska liczy?a, ?e ju? jesieni? 1943 r. Stalin zgodzi si? powo?a? organy w?adzy przysz?ej polskiej republiki. Chcia?a wi?c, by dywizja posz?a na Niemc?w latem, mimo ?e – z?o?ona g??wnie z cywil?w i wycie?czonych ekswi??ni?w – nie mog?a jeszcze osi?gn?? gotowo?ci. Jak przyzna?a, „ja gwa?townie [u Stalina] domaga?am si? wys?ania tej dywizji na front”.

Danina krwi

Ostatecznie „chrzest bojowy” Dywizja przesz?a 12 i 13 pa?dziernika 1943 r. pod Lenino. Niewiele rzeczy odby?o si? zgodnie z planem. Ataku nie poprzedzono odpowiednim przygotowaniem artyleryjskim. Stracono efekt zaskoczenia. Do tego dosz?a niemal ca?kowita swoboda lotnictwa niemieckiego, atakuj?cego Polak?w grupami od kilku do kilkudziesi?ciu samolot?w, utrata ??czno?ci i dezorganizacja: cz??? ludzi zgin??a „od swoich”.

„Stan osobowy dywizji szed? do walki z determinacj?. (...) Podczas podej?cia do wsi Trygubowa i Puniszcze piechota dosta?a si? pod silny ostrza? artyleryjski, zw?aszcza ognia mo?dzierzy przeciwnika”, a niekt?re oddzia?y „dosta?y si? pod ogie? naszej artylerii. Wskutek tego piechota zaleg?a, powsta?o zamieszanie, szyki bojowe pomiesza?y si?” – raportowa? potem szef Zarz?du Politycznego Frontu Zachodniego
gen. Makarow. I dodawa?, ?e s?siaduj?cy z Polakami ?o?nierze z sowieckich dywizji „w czasie walki nie okazali koniecznego wsparcia, poniewa? w istocie pozostawali w miejscu” i w rezultacie niekt?re polskie jednostki „zosta?y zaatakowane przez przeciwnika ze skrzyde?”. Braki w nieuko?czonym szkoleniu sprawi?y, ?e „niekt?rzy z ?o?nierzy zwracali si? o pomoc do naszych [sowieckich] ?o?nierzy, kt?rzy uczyli ich, jak nale?y pos?ugiwa? si? automatem”. Poza tym „wyj?tkowo s?abo w dywizji by?a zorganizowana dostawa amunicji, szczeg?lnie naboj?w do karabin?w. (...) Doprowadzi?o to do tego, ?e w 1 i 2 pp [pu?ku piechoty – red.]pod koniec dnia brakowa?o naboj?w”. Berling obwinia? p??niej gen. Gordowa, dow?dc? tego odcinka frontu; ten w raportach punktowa? b??dy i nieudolno?? Berlinga.

By?a to jedna z tragiczniejszych polskich bitew w II wojnie ?wiatowej. Trudno uzna? j? za zwyci?stwo: mimo daniny krwi, 1. Dywizja – pozbawiona odpowiedniej pomocy sowieckiej – nie mog?a prze?ama? obrony Niemc?w, kt?rzy wkr?tce odzyskali utracony teren. Tylko bohaterstwo ?o?nierzy pozwoli?o na przerwanie pierwszej linii obrony. Zgin??o ich ponad p?? tysi?ca, a ??czne straty przekroczy?y trzy tysi?ce – z rannymi i zaginionymi.
W PRL tematem tabu by? los tych ostatnich. Bo wi?kszo?? z nich stanowili ci, kt?rzy wykorzystali okazj?, by uciec z obj?? stalinowskiej w?adzy. Pojedynczy ?o?nierze jeszcze przed bitw? zbiegli do Niemc?w – dzi?ki temu ci wiedzieli, ?e s? tu Polacy, i od rana nadawali do nich apele i melodi? „Mazurka D?browskiego”. Gen. Makarow pisa?, ?e wed?ug przekazanych mu danych „wrogowi podda?o si? oko?o 600 os?b z 1 i 2 pp, a wszystkich razem z innych jednostek oko?o 1000 os?b”. Wprawdzie cz??? by?a zmuszona si? podda?, ale wielu ucieka?o w poszukiwaniu wolno?ci od Sowiet?w. Niemiec, wzi?ty p??niej do niewoli na tym odcinku frontu, zezna?, ?e „polska piechota sz?a rzutami plutonowymi, przy tym Polacy nie strzelali do nas, tylko co? wykrzykiwali (...) czuli?my, ?e przechodz? na nasz? stron?. W taki spos?b na nasz? stron? 12 pa?dziernika do godz. 16.00 przesz?o kilka pluton?w Polak?w, w og?lnej liczbie 300 ludzi (...) oni ca?ymi grupami poddawali si? i przechodzili na nasz? stron?, w og?le z nami nie walcz?c”.

P??niej po obu stronach frontu ?o?nierzy wykorzystywa?a propaganda: jednych stalinowska, drugich – hitlerowska.

Czas na zrozumienie

To sowieckie dow?dztwo wycofa?o Dywizj?, ale nie ma powodu, aby nie wierzy? Wasilewskiej, ?e by?a przera?ona informacjami o stratach i dzwoni?a w tej sprawie do Stalina. Wcze?niej par?a do bitwy, bo potrzebowa?a politycznej demonstracji, ?e Polacy po sowieckiej stronie walcz? na froncie. Dla niej by?a to operacja propagandowa, cele militarne mia?y drugorz?dne znaczenie. Teraz gro?ba zag?ady Dywizji oznacza?aby kl?sk? polityczn?.

Cel i tak by? osi?gni?ty: Lenino okrzykni?to taktycznym sukcesem i przypiecz?towaniem „polsko-radzieckiego braterstwa broni”. Dla Wasilewskiej bitwa by?a te? „dniem zupe?nego zbratania komunist?w i naszego wojska”.

Po doj?ciu do Polski okaza?o si?, ?e ta armia nie mo?e liczy? na ochotnik?w. Zorganizowano przymusowy pob?r, problemem sta?y si? dezercje. „Nas, ?o?nierzy 1. i 2. Armii Wojska Polskiego, w drelichach i wystrz?pionych szynelach, nie oczekiwa? powszechny aplauz i podziw spo?ecze?stwa. Nazywano nas pogardliwie »berlingowcami«” – pisa? po latach Franciszek Ryszka. Jednak zwyk?ych ?o?nierzy traktowano przyja?nie. W 1945 r. w sprawozdaniach uciekinier?w z Polski m?wiono o nich, ?e „nie bili si? z rado?ci?, ani z gorliwo?ci?, bo zdawali sobie spraw?, ?e wysi?ek ich nie b?dzie obr?cony dla dobra Polski. Zawsze lepiej by? w wojsku ni? na Syberii, cho? ta mo?liwo?? zawsze pozostawa?a otwarta. Nigdzie wojsko polskie nie wzbudza?o zachwytu, ani podziwu, natomiast wsp??czuto im i rozumiano ich”.

Najwy?szy czas, aby rozumie? ich r?wnie? dzi? – nie godz?c si? na manipulacje piewc?w dawnej propagandy. Trwaj?ca przez lata indoktrynacja spo?ecze?stwa i tych ?o?nierzy Berlinga, kt?rzy zostali w wojsku po 1945 r., nie powinna przes?ania? spojrzenia na losy ?o?nierzy 1. Dywizji. Bitwa pod Lenino jest jednym z najbardziej wyrazistych miejsc pami?ci, uosabiaj?cych martyrologi? Polak?w na Wschodzie. Warto o tym pami?ta? w jej rocznic?.

Dr MACIEJ KORKU? jest historykiem dziej?w najnowszych, pracownikiem krakowskiego oddzia?u IPN. Autor i wsp??autor m.in.: „Zosta?cie wierni tylko Polsce. Niepodleg?o?ciowe oddzia?y partyzanckie w Krakowskiem (1944–1947)”, „Dzieje Kres?w”, „Zakopia?ska Solidarno?? 1980–1989”.

Материал предоставлен Иваном Ветровым

категории: [ ]