Mickiewicz A. SONETY KRYMSKIE

STEPY AKERMA?SKIE

Wp?yn??em na suchego przestw?r oceanu,
W?z nurza si? w zielono?? i jak ??dka brodzi,
?r?d fali ??k szumi?cych, ?r?d kwiat?w powodzi,
Omijam koralowe ostrowy burzanu.

Ju? mrok zapada, nigdzie drogi ni kurhanu;
Patrz? w niebo, gwiazd szukam, przewodniczek ?odzi;
Tam z dala b?yszczy ob?ok - tam jutrzenka wschodzi;
To b?yszczy Dniestr, to wesz?a lampa Akermanu.

St?jmy! - jak cicho! - s?ysz? ci?gn?ce ?urawie,
Kt?rych by nie do?cig?y ?renice soko?a;
S?ysz?, k?dy si? motyl ko?ysa na trawie,

K?dy w?? ?lisk? piersi? dotyka si? zio?a.
W takiej ciszy - tak ucho nat??am ciekawie,
?e s?ysza?bym g?os z Litwy. - Jed?my, nikt nie wo?a.

CISZA MORSKA
Na wysoko?ci Tarkankut.

Ju? wst??k? pawilonu wiatr zaledwie mu?nie,
Cichymi gra piersiami rozja?niona woda;
Jak marz?ca o szcz??ciu narzeczona m?oda
Zbudzi si?, aby westchn??, i wnet znowu u?nie.

?agle, na kszta?t chor?gwi gdy wojn? sko?czono,
Drzemi? na masztach nagich; okr?t lekkim ruchem
Ko?ysa si?, jak gdyby przykuty ?a?cuchem;
Majtek wytchn??, podr??ne roz?mia?o si? grono.

O morze! po?r?d twoich weso?ych ?yj?tek
Jest polip, co ?pi na dnie, gdy si? niebo chmurzy,
A na cisz? d?ugimi wywija ramiony.

O my?li! w twojej g??bi jest hydra pami?tek,
Co ?pi wpo?r?d z?ych los?w i nami?tnej burzy;
A gdy serce spokojne, zatapia w nim szpony.

?EGLUGA

Szum wi?kszy, g??ciej morskie snuj? si? straszyd?a,
Majtek wbieg? na drabin?: gotujcie si?, dzieci!
Wbieg?, rozci?gn?l si?, zawis? w niewidzialnej sieci,
Jak paj?k czatuj?cy na skinienie sid?a.

Wiatr! - wiatr! - d?sa si? okr?t, zrywa si? z w?dzid?a,
Przewala si?, nurkuje w pienistej zamieci,
Wznosi kark, zdepta? fale i skr?? niebios leci,
Ob?oki czo?em sieka, wiatr chwyta pod skrzyd?a.

I m?j duch masztu lotem buja ?r?d odm?tu,
Wzdyma si? wyobra?nia jak warkocz tych ?agli,
Mimowolny krzyk ??cz? z weso?ym orszakiem;

Wyci?gam r?ce, padam na piersi okr?tu,
Zdaje si?, ?e pier? moja do p?du go nagli:
Lekko mi! rze?wo! lubo! wiem, co to by? ptakiem.

BURZA

Zdarto ?agle, ster prysn??, ryk w?d, szum zawiei,
G?osy trwo?nej gromady, pomp z?owieszcze j?ki,
Ostatnie liny majtkom wyrwa?y si? z r?ki,
S?o?ce krwawo zachodzi, z nim reszta nadziei.

Wicher z tryumfem zawy?. a na mokre g?ry
Wznosz?ce si? pi?trami z morskiego odm?tu
Wst?pi? genijusz ?mierci i szed? do okr?tu,
Jak ?o?nierz szturmuj?cy w po?amane mury.

Ci le?? na p?? martwi, ?w za?ama? d?onie,
Ten w obj?cia przyjaci?? ?egnaj?c si? pada,
Ci modl? si? przed ?mierci?, aby ?mier? odegna?.

Jeden podr??ny ?ledzia? w milczeniu na stronie
I pomy?li?: szcz??liwy, kto si?y postrada,
Albo modli? si? umie, lub ma z kim si? ?egna?.

WIDOK G?R ZE STEP?W KOZ?OWA
Pielgrzym i mirza

Pielgrzym
Tam? czy Allach postawi? ?cian? morze lodu?
Czy anio?om tron odla? z zamro?onej chmury?
Czy Diwy z ?wierci l?du d?wign?li te mury,
Aby gwiazd karawan? nie puszcza? ze wschodu?

Na szczycie jaka ?una! po?ar Carogrodu!
Czy Allach, gdy noc chylat rozci?gn??a bury,
Dla ?wiat?w ?egluj?cych po morzu natury
T? latarni? zawiesi? ?r?d niebios obwodu?
Mirza
Tam? - By?em; zima siedzi, tam dzioby potok?w
I gard?a rzek widzia?em pij?ce z jej gniazda;
Tchn??em, z ust mych ?nieg lecia?; pomyka?em krok?w,

Gdzie or?y dr?g nie wiedz?, ko?czy si? chmur jazda,
Min??em grom drzemi?cy w kolebce z ob?ok?w,
A? tam, gdzie nad m?j turban by?a tylko gwiazda.
To Czatyrdah!
Pielgrzym
Aa!!

BAKCZYSARAJ

Jeszcze wielka, ju? pusta Giraj?w dziedzina.
Zmiatane czo?em basz?w ganki i przedsienia,
Sofy, trony pot?gi, mi?o?ci schronienia,
Przeskakuje sara?cza, obwija gadzina.

Skr?? okien r??nofarbnych powoju ro?lina,
Wdzieraj?c si? na g?uche ?ciany i sklepienia,
Zajmuje dzie?o ludzi w imi? przyrodzenia
I pisze Balsazara g?oskami "RUINA".

W ?rodku sali wyci?te z marmuru naczynie;
To fontanna haremu, dot?d stoi ca?o
I per?owe ?zy s?cz?c wo?a przez pustynie:

"Gdzie? jeste?. o mi?o?ci, pot?go i chwa?o!
Wy macie trwa? na wieki, ?r?d?o szybko p?ynie,
O ha?bo! wy?cie przesz?y, a ?r?d?o zosta?o".

BAKCZYSARAJ W NOCY

Rozchodz? si? z d?amid?w pobo?ni mieszka?ce,
Odg?os izanu w cichym gubi si? wieczorze,
Zawstydzi?o si? licem rubinowym zorze,
Srebrny kr?l nocy d??y spocz?? przy kochance.

B?yszcz? w haremie niebios wieczne gwiazd kaga?ce,
?r?d nich po safirowym ?egluje przestworze
Jeden ob?ok, jak senny ?ab?d? na jeziorze:
Pier? ma bia??, a z?otem malowane kra?ce.

Tu cie? pada z menaru i wierzchu cyprysa,
Dalej czerni? si? ko?em olbrzymy granitu,
Jak szatany siedz?ce w dywanie Eblisa

Pod namiotem ciemno?ci; niekiedy z ich szczytu
Budzi si? b?yskawica i p?dem farysa
Przelatuje milcz?ce pustynie b??kitu.

GR?B POTOCKIEJ

W kraju wiosny, pomi?dzy rozkosznymi sady,
Uwi?d?a?, m?oda r??o! bo przesz?o?ci chwile,
Ulatuj?c od ciebie jak z?ote motyle,
Rzuci?y w g??bi serca pami?tek owady.

Tam na p??noc ku Polsce ?wiec? gwiazd gromady,
Dlaczego? na tej drodze b?yszczy si? ich tyle?
Czy wzrok tw?j ognia pe?en, nim zgasn?? w mogile,
Tam wiecznie lec?c jasne powypala? ?lady?

Polko, i ja dni sko?cz? w samotnej ?a?obie;
Tu niech mi garstk? ziemi d?o? przyjazna rzuci.
Podr??ni cz?sto przy twym rozmawiaj? grobie,

I mnie wtenczas d?wi?k mowy rodzinnej ocuci:
I wieszcz, samotn? piosnk? dumaj?c o tobie,
Ujrzy blisk? mogi??, i dla mnie zanuci.

MOGI?Y HAREMU
Mirza do Pielgrzyma

Tu z winnicy mi?o?ci niedojrza?e grona
Wzi?to na st?? Allacha; tu pere?ki Wschodu,
Z morza uciech i szcz??cia, porwa?a za m?odu
Truna, koncha wieczno?ci, do mrocznego ?ona.

Skry?a je niepami?ci i czasu zas?ona;
Nad nimi turban zimny b?yszczy ?r?d ogrodu,
Jak bu?czuk wojska cieni?w, i ledwie u spodu
Zosta?y d?oni? giaura wyryte imiona.

O wy, r??e ede?skie! u czysto?ci stoku
Odkwitn??y dni wasze pod wstydu li?ciami,
Na wieki zatajone niewiernemu oku.

Teraz gr?b wasz sp?jrzenie cudzoziemca plami,
Pozwalam mu, - darujesz, o wielki Proroku!
On jeden z cudzoziemc?w pogl?da? ze ?zami.

BAJDARY

Wypuszczam na wiatr konia i nie szcz?dz? raz?w;
Lasy. doliny, g?azy, w kolei, w nat?oku
U n?g mych p?yn?, gin?, jak fale potoku;
Chc? odurzy? si?, upi? tym wirem obraz?w.

A gdy spieniony rumak nie s?ucha rozkaz?w,
Gdy ?wiat kolory traci pod ca?unem mroku,
Jak w rozbitym ?wierciedle, tak w mym spiek?ym oku
Snuj? si? mary las?w i dolin, i g?az?w.

Ziemia ?pi, mnie snu nie ma; skacz? w morskie ?ona,
Czarny, wyd?ty ba?wan z hukiem na brzeg d??y,
Schylam ku niemu czo?o, wyci?gam ramiona,

P?ka nad g?ow? fala, chaos mi? okr??y;
Czekam, a? my?l, jak ??dka wirami kr?cona,
Zb??ka si? i na chwil? w niepami?? pogr??y.

CZATYRDAH
Mirza

Dr??c mu?lemin ca?uje stopy twej opoki,
Maszcie krymskiego statku, wielki Czatyrdachu!
O minarecie ?wiata! o g?r Padyszachu!
Ty, nad ska?y poziomu uciek?szy w ob?oki,

Siedzisz sobie pod bram? niebios, jak wysoki
Gabryjel, pilnuj?cy ede?skiego gmachu;
Ciemny las twoim p?aszczem, a ja?czary strachu
Tw?j turban z chmur haftuj? b?yskawic potoki.

Nam czy s?o?ce dopieka, czyli mg?a ocienia,
Czy sara?cza plon zetnie, czy giaur pali domy -
Czatyrdahu, ty zawsze g?uchy, nieruchomy,

Mi?dzy ?wiatem i niebem jak drogman stworzenia,
Podes?awszy pod nogi ziemie, ludzi, gromy,
S?uchasz tylko, co m?wi B?g do przyrodzenia.

PIELGRZYM

U st?p moich kraina dostatk?w i krasy,
Nad g?ow? niebo jasne, obok pi?kne lice;
Dlaczego? st?d ucieka serce w okolice
Dalekie, i - niestety! jeszcze dalsze czasy?

Litwo! pia?y mi wdzi?czniej twe szumi?ce lasy
Ni? s?owiki Bajdaru, Salhiry dziewice,
I weselszy depta?em twoje trz?sawice
Ni? rubinowe morwy, z?ote ananasy.

Tak daleki! tak r??na wabi mi? pon?ta;
Dlaczego? roztargniony wzdycham bez ustanku
Do tej, kt?r? kocha?em w dni moich poranku?

Ona w lubej dziedzinie, kt?ra mi odj?ta,
Gdzie jej wszystko o wiernym powiada kochanku,
Depc?c ?wie?e me ?lady czy? o mnie pami?ta?

DROGA NAD PRZEPA?CIA W CZUFUT-KALE
MIRZA I PIELGRZYM

Mirza
Zm?w pacierz, opu?? wodze, odwr?? na bok lica,
Tu je?dziec ko?skim nogom sw?j rozum powierza;
Dzielny ko?! patrz, jak staje, g??b okiem rozmierza,
Ukl?ka, brzeg wiszaru kopytem pochwyca,

I zawisn?? - Tam nie patrz, tam spad?a ?renica,
Jak w studni Al-Kairu, o dno nie uderza.
I r?k? tam nie wskazuj - nie masz u r?k pierza;
I my?li tam nie puszczaj, bo my?l jak kotwica,

Z ?odzi drobnej ci?niona w nie?mierno?? g??biny,
Piorunem spadnie, morza do dna nie przewierci,
I ??d? z sob? przechyli w otch?anie chaosu.

Pielgrzym
Mirzo, a ja spojrza?em! Przez ?wiata szczeliny
Tam widzia?em - com widzia?, opowiem - po ?mierci,
Bo w ?yj?cych j?zyku nie ma na to g?osu.

RUINY ZAMKU W BA?AK?AWIE

Te zamki, po?amane w zwaliska bez ?adu,
Zdobi?y ci? i strzeg?y, o niewdzi?czny Krymie!
Dzisiaj stercz? na g?rach jak czaszki olbrzymie,
W nich gad mieszka lub cz?owiek podlejszy od gadu.

Szczeblujmy na wie?yc?, szukam herb?w ?ladu;
Jest i napis, tu mo?e bohatera imi?,
Co by?o wojsk postrachem, w zapomnieniu drzymie,
Obwinione jak robak li?ciem winogradu.

Tu Grek d?utowa? w murach ate?skie ozdoby,
St?d Italczyk Mongo?om narzuca? ?elaza
I mekka?ski przybylec nuci? pie?? namaza.

Dzi? s?py czarnym skrzyd?em oblatuj? groby,
Jak w mie?cie, kt?re ca?kiem wybije zaraza,
Wiecznie z baszt powiewaj? chor?gwie ?a?oby.

AJUDAH

Lubi? pogl?da? wsparty na Judahu skale,
Jak spienione ba?wany to w czarne szeregi
?cisn?wszy si? buchaj?, to jak srebrne ?niegi
W milijonowych t?czach ko?uj? wspaniale.

Tr?c? si? o mielizn?, rozbij? na fale,
Jak wojsko wieloryb?w zalegaj?c brzegi,
Zdob?d? l?d w tryumfie i, na powr?t zbiegi,
Miec? za sob? muszle, per?y i korale.

Podobnie na twe serce, o poeto m?ody!
Nami?tno?? cz?sto gro?ne wzburza niepogody;
Lecz gdy podniesiesz bardon, ona bez twej szkody

Ucieka w zapomnienia pogr??y? si? toni
I nie?miertelne pie?ni za sob? uroni,
Z kt?rych wieki uplot? ozdob? twych skroni.