BERCEUSE
Oczy twe ciche s? jeszcze, oczy twe ciche s? jeszcze, kiedy mnie bierzesz w ramiona -
spokojnych gwiazd p?yn? deszcze, ?agodnych gwiazd p?yn? deszcze i ?nieg na ?niegu gdzie? kona...
W milczeniu zblad?y nam twarze, w milczeniu zgas?y nam twarze i dusze bledn? w mi?o?ci...
w b??kitnym stoi oparze, w p??sennym stoi oparze r??owe serce ?wiat?o?ci...
Spoczywam na twoim ?o?u, zasypiam na twoim ?o?u, jak na dnie srebrzystych noszy,
stoj?cych gdzie? na rozdro?u, wstrzymanych gdzie? na rozdro?u w oczekiwaniu rozkoszy...
DYWANY
Niejeden dywan zemdla? ju? na ganku
od niezliczonych uderze? trzepaczek - - -
To s?u?ba koi ??dze i rozpacze.
To sen sadystek, to zemsta kochank?w.
DZIEWCZYNKA POD LATARNI?
Pomijajcie mnie wy, bladoocy,
?li m??czy?ni z parasolami...
L?ni deszcz.
Jak ci??ko mi z wami!
Trac? przez was na mocy.
Lecz nie dam sie pogn?bi?
waszej zimnej zgrai.
Dowiedzcie mi przedtem,
?e nie by?am kiedy?
kurtyzan? z Thais,
o kt?rej m?wiono szeptem...
Dowiedzcie, ?e ja
to nie ona,
i id?cie, id?cie dalej,
?lepi,
g?usi,
z twarz? surow?...
FOTOGRAFIA
Gdy si? mia?o szcz??cie, kt?re si? nie trafia:
czyje? cia?o i ziemi? ca??,
a zostanie tylko fotografia,
to - to jest bardzo ma?o...
GWIAZDY SPADAJ?CE
Lec?cych gwiazd
?agodny zjazd
w przestw?r g??boki i mi?kki...
Wi?dn?cy kwiat
w ciemno?ci spad?
z mojej mdlej?cej r?ki.
Porwij mnie wp??
i le?my w d??
jak dreszcz rozkoszy przez cia?o,
jak cichych gwiazd
?agodny zjazd,
gasn?cy smug? bia??...
GWIAZDY SPADAJ?CE
Z twoich ramion widz? niebo dr??ce rozkosz?...
Spad?a gwiazda.
I druga,
i trzecia.
Prawdziwa to epidemia!
Wida? dzisiaj niebem jest ziemia,
Dlatego si? gwiazdy przenosz?...
LWY W KLATCE
Lwica senna i naga nie czuje wi?zienia,
le??c spogl?da w oczy lwu, panu stworzenia.
On si? do niej przybli?a, ca?y w grzywie i w m?sko?ci,
a jaka? pani patrzy - i p?acze. Z zazdro?ci!
MILCZ?CY KOCHANEK
Milcz?cy kochanek jest jak ciemna rzeka,
Kt?ra s?owa unosz?c przep?ywa
Ca?uj?c kochank? milczy jak firmament,
Jak pilot w czasie wira?y
- I by?aby wiecznie ciekawa i nieszcz??liwa
Gdyby nie to, ?e w mroku,
Niechc?cy, ramieniem
?z? mu otar?a z twarzy...
MILO??
Wci?? rozmy?lasz. Uparcie i skrycie.
Patrzysz w okno i smutek masz w oku...
Przecie? mnie kochasz nad ?ycie?
Sam m?wi?e? przesz?ego roku...
?miejesz si?, lecz co? tkwi poza tem.
Patrzysz w niebo, na rze?by ob?ok?w...
Przecie? ja jestem niebem i ?wiatem?
Sam m?wi?e? przesz?ego roku..
MILO??
Nie widzia?am ci? ju? od miesi?ca.
I nic. Jestem mo?e bledsza,
troch? ?pi?ca, troch? bardziej milcz?ca,
lecz wida? mo?na ?y? bez powietrza!
... [MOJA MILO??]...
Moja mi?o?? przesz?a w wichr wiosenny -
w wichr wiosenny - me szale?stwo w burz? -
w burz? - moja rozkosz w dreszcz senny -
w dreszcz senny - moja wiosna w r??e -
Z wichru sp?ynie moja mi?o?? nowa -
mi?o?? nowa - z burzy sza? wystrzeli -
sza? wystrzeli - sen rozkosz wychowa,
wiosna wstanie z r??anej k?pieli.
NA BALKONIE
Twoje usta s? teraz nocne
i blade jak usta ksi??y.
Oczy masz srebrne i mocne,
a w?osy przyg?adzone przez ksi??yc.
Ksi??yc ma ko?nierz z t?czy,
wszystko jest dzi? maskarad?.
Jak pajac przede mn? kl?czysz...
Teraz mask? nak?adasz blad?...
NIKE
Ty jeste? ja paryska Nike z Samotraki,
o mi?o?ci nieuciszona!
Cho? zabita, lecz biegniesz z zapa?em jednakim
wyci?gaj?c odci?te ramiona...
O NIEJ
Bosko ?mieszna Mi?o?ci!
Potworze, kaleko!
Skrzyd?a rw? ci? ku g?rze!
Piersi? d??ysz za nimi,
Zapatrzona wysoko, daleko!
Lecz twoje ci??kie biodra
I twoje stopy kurze
Trzymaj? ci? przy ziemi...
I niebu si? nie oddasz,
I ziemia ci? nie zmo?e,
Smutnooki, s?odkousty potworze!
PAJ?K
I jak?e tu kocha? ziemi?, na kt?rej s? paj?ki,
i Stw?rc?, w kt?rego g?owie sen o paj?ku si? b??ka?
A nu? gdzie w niebie lub piekle spotkam Ide? Paj?ka,
ogromn?, z k?ami na brzuchu, zgi?t? w paj?ki - kab??ki?
Przypomni, ?e jest oliwkowa, ?e ma szczecin? na nodze
i odw?ok jak t?uste serce, i gniazdo oczu mnogich -
i nagle skoczy porywczo, rozrzuci d?ugie nogi
i tak mnie strasznie przestraszy, ?e wi?cej si? nie urodz? -
PLA?A W NOCY
Cicho jest ca?kiem od gwiazd do palm, od palm do cieni...
Na ko?cu ?wiata, nad morzem zwieszony ?wiat si? zieleni...
i tylko czasem drzewka mirtowe przez sen zaszemrz? s?abo...
i pianie morskiej bezsenna Venus przewr?ci si? z boku na bok...
PRZYMIOTNIKI
Jaki jest motyl? (...)
Motyl? BEZDOMNY! (...)
A chwila ?mierci? (...) C??, nowy dreszcz!
A mi?o??? WIELKA, DR?CZ?CA, UPOJNA,
Je?li chcesz, je?li TY chcesz!
SAMOB?JCA
Skoczy? w morze ciemne i mordercze.
Ze?lizgn?? si? po taflach cienia.
Mia? ci??kie serce.
Nie musia? przywi?zywa? kamienia.
Z g??bi wody uk?oni? si? ?wiatu.
Min?? sepi?, pi?kn? i szkaradn?.
I spocz?? na dnie w?r?d kwiat?w.
Z takim sercem idzie si? na dno.
SEBASTIAN
Sebastian:
Cel dla ?ucznik?w - pogan...
Czyli m?odo?? ofiarna, niebia?sko wierz?ca
W has?o i slogan.
Sebastian:
Strza?a w m?odzie?czym ramieniu -
Strza?a w pasie -
Jeszcze jedna w smuk?ym kolanie -
Jeszcze jedna w omdla?ej r?ce -
Podczas gdy oczy, gasn?c, patrz?
Jak w g??bi? nieba.
A? w serce, kt?re nie zna trwogi,
Z dr?eniem pad?a ostatnia strza?a.
Sebastianie, przebacz!
Nie ja, nie ja tego chcia?am...
S?OWIKI
S?owiki s? dzi? nieswoje.
Bzy s? jak chmury krzy?yk?w.
Chcesz zabi? serce moje?
Przecie? si? nie zabija s?owik?w!