Je?eli lubicie psy — pos?uchajcie.
Je?eli nie lubicie ps?w — pos?uchajcie tym bardziej.
W og?le' pos?uchajcie. Przyda wam si?.
Je?eli nie ?yczycie sobie, ?eby wam si? przydawa?o — to dopiero pos?uchajcie. Dopiero wam si? przyda.
To jest opowie?? o moim psie.
Kiedy pies sprowadzi? si? do mnie, by? zupe?nie ma?y i umys? jego stanowi? czyst?, niezapisan? kart?. Zabra?am si? do kszta?towania jego charakteru. Pocz?tek by? prosty.
— Nie wolno, pies! — wo?a?am, kiedy drapa? nylony ma??onki naczelnego redaktora albo szarpa? nogawk? znajomego kierownika sklepu mi?snego.
Szczeniak by? bardzo zdolny. Szybko sta? si? ?agodny, przesta? rzuca? si? na ludzi, ?asi? si? do wszystkich i ch?tnie przyjmowa? pieszczoty. Kt?rego? dnia5 wr?ciwszy do domu zasta?am z?odzieja, oga-Jacaj?cego szaf?, czemu przygl?da? si? pies, przyja?nie merdaj?c ogonkiem.
Zacz??am oducza? psa od bezkrytycznej ?yczliwo?ci. By?, jak ju? zdaje si? wspomnia?am, bardzo zdolny. W kr?tkim czasie6 sta? si? postrachem ca?ej okolicy. Warcza? i rzuca? si? na ka?dego, a zwroty koszt?w za pogryzione cz??ci garderoby poch?ania?y lwi? cz??? moich zarobk?w..
Zacz??am oducza? psa od bezkrytycznej z?o?liwo?ci. By?, jak ju? dwukrotnie zaznaczy?am, bardzo zdolny. Po jakim? czasie7 zacz?? rzuca? si? na wrog?w, a okazywa? przyja?? przyjacio?om. Wyobra?acie sobie, jaka by?am dumna z sukcesu. Ale nie na d?ugo.
Tempora mutantur et nos mutamur in illis — to jedyne zdanie ?aci?skie, jakie zapami?ta?am ze szko?y, ma?o tego! —wiem nawet, co ono znaczy: Etapy si? zmieniaj? i kto ma nosa, zmienia si? razem z nimi. Tak wi?c czasy si? zmieni?y i dotychczasowi przyjaciele stali si? wrogami, a dotychczasowi wrogowie przyjaci??mi. Pies nie przestawi? si? w por?, z czego wynik?o, ?e obecnie rzuca? si? na przyjaci??, a ?asi? si? do wrog?w.
Zacz??am go znowu przetresowywa?. Pies — co wielokrotnie podkre?la?am — by? zdolny. Zdolny jak na psa ", ale nie tak szybki w reakcjach jak cz?owiek. Tote? ledwie osi?gn??am jakie takie wyniki, poprzedni okres sta? si? nieaktualny i pies, szukaj?c u mnie wzrokiem aprobaty, ugryz? w ?ydk? obecnego przyjaciela, kt?ry by? wrogiem w momencie, kiedy pies si? do niego ?asi? jako do by?ego przyjaciela, za co w?wczas zosta? obity.
Prze?amywany i przestawiany pies straci? wszelk? orientacj?. Jednego dnia gryz? wszystkich naoko?o, drugiego przypodchlebia? si?, komu popad?o. Liza? kogo? po r?kach i zaraz potem k?sa? - t? sam? osob? w po?ladek.
Karanie i nagradzanie psa da?o ten tylko wynik, ?e pies wci?? w?szy? kar? lub nagrod? i post?puj?c pod tym k?tem, straci? instynkt do reszty.
S?ucham? ?e trzeba by?o poradzi? si? fachowych kynolog?w? Poradzi?am si?, taka m?dra to ja te? jestem. Fachowi kynolodzy obejrzeli psa, obejrzeli mnie i powiedzieli: «Niech pani da mu spok?j, mo?e powr?ci do r?wnowagi.
I mieli racj?. Pozbawiony moich ingerencji pies mitygowa? si? stopniowo. Jego karesy traci?y powoli na nami?tno?ci, a ataki na zajad?o?ci, a? w ko?cu zoboj?tnia? ca?kowicie. ?mia?o mog? teraz wej?? z nim do sklepu czy kawiarni. Jest grzeczny. Powinnam by? zadowolona, m?wicie? Eksperyment si? uda?, twierdzicie? No to powiedzcie sami: czy to jest odpowiednie zachowanie dla psa w sile wieku? Milczycie.
Mog? jeszcze doda?, ?e kiedy jest wi?cej czasu, siadamy z psem naprzeciwko siebie i d?ugo patrzymy sobie w oczy z wzajemnym wyrzutem.